Druga próba otwarcia korytarza humanitarnego z obleganego przez siły rosyjskie miasta Mariupol na południu Ukrainy również zakończyła się otwarciem ognia do cywilów przez żołnierzy rosyjskich. Informację przekazała agencja Ukrinform, powołując się na biuro prasowe Gwardii Narodowej. Doniesienia potwierdził również szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko.

Zawieszenie broni z Rosjanami miało trwać od godz. 10.00 do 21.00 czasu lokalnego. "Kolumna ewakuacyjna z ludnością cywilną nie zdołała wyjechać z Mariupola z powodu ostrzału miasta przez Rosjan" - poinformował na Facebooku szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko.

"Rosjanie rozpoczęli przegrupowanie swoich sił oraz potężny ostrzał miasta. Wywozić ludzi w takich warunkach jest skrajnie niebezpiecznie" - poinformował Kyryłenko. 

Szef administracji napisał również, że kolumna z pomocą humanitarną, która jedzie do Mariupola z Zaporoża, na razie nie dotarła na miejsce.

Wcześniej informację o nieudanym otwarciu korytarza humanitarnego przekazała Gwardia Narodowa. "Dziś powtórzyła się wczorajsza sytuacja i żołnierze (rosyjscy) otworzyli ogień" - poinformowano na Telegramie. 

Do ewakuacji ludności cywilnej z Mariupola miało dojść już w sobotę. W tym celu Rosja i Ukraina uzgodniły zawieszenie broni. Władze ukraińskie, powołując się jednak na łamanie zawieszenia broni przez Rosję, przerwały operację ewakuacji. Moskwa ze swej strony zrzuciła na Kijów winę za zerwanie zawieszenia broni i oświadczyła, że w sobotę po południu wznowiła "operacje ofensywne" w Mariupolu. 

Katastrofa humanitarna

Jak twierdzi organizacja Lekarze bez Granic (MSF), sytuacja w Mariupolu jest katastrofalna. Koordynator MSF na Ukrainie, Laurent Ligozat, powiedział w sobotę agencji AFP, że sytuacja w tym mieście "pogarsza się z dnia na dzień.

Ludzie w Mariupolu mają bardzo duże problemy z dostępem do wody pitnej - dodał Ligozat.