Ambasadorka Stanów Zjednoczonych w Ukrainie skomentowała w niedzielę atak rakietowy na Kijów. Tym razem wspomniała o tym, kto jest agresorem i skąd nadlatywały rakiety. To duża zmiana w stosunku do piątku, gdy Bridget A. Brink stwierdziła, że jest "przerażona" faktem, iż rakieta uderzyła koło placu zabaw w Krzywym Rogu, ale zapomniała dodać, które państwo ją wystrzeliło. Brak odpowiedniej reakcji spotkał się z ostrą krytyką Wołodymyra Zełenskiego.
"Od godziny 6.30 Kijów i cała Ukraina są atakowane rakietami balistycznymi i manewrującymi z Rosji" - napisała w niedzielę Brink na platformie X.
Ambasadorka potwierdziła, że Kijowie i kilku innych miastach doszło do głośnych eksplozji i pojawiły się doniesienia o rannych.
W piątek reakcja Brink na rosyjski atak rakietowy w Krzywym Rogu była nieco inna. Dyplomatka wyraziła "przerażenie" i wezwała do zakończenia wojny, ale w jej wpisie zabrakło odwołania do faktów. We wpisie ambasadorki nie znalazło się miejsce na jasne stwierdzenie, kto jest agresorem i że to Rosja zaatakowało miasto, celując w dzielnice mieszkalne i obiekty cywilne. Stosowne, precyzyjne wpisy ze słowami wsparcia dla Ukrainy zamieścili natomiast inni sojusznicy Kijowa, zdecydowanie potępiając atak. W ataku powietrznym na Krzywy Róg zginęło 20 osób, w tym dziewięcioro dzieci.
Dzień później w wystąpieniu wieczornym prezydent Wołodymyr Zełenski skrytykował postawę dyplomatki, odnosząc się jednak nie do niej personalnie, ale do całej narracji USA w stosunku do Rosji.
Taki silny kraj, taki silny naród - a taka słaba reakcja. Boją się nawet użyć słowa "rosyjski", mówiąc o rakiecie, która zabiła dzieci - ocenił Zełenski, nazywając reakcję ambasadorki "niemile zaskakującą".
Negocjacje w sprawie zawieszenia broni i pokoju utknęły w martwym punkcie. Urzędnicy w Waszyngtonie nieoficjalnie przyznają, że na wstrzymanie ognia w trakcie Wielkanocy nie ma co liczyć (osiągnięcie porozumienia do tego terminu było pierwotnym założeniem administracji Donalda Trumpa).
Tymczasem sprawdzają się informacje, które od kilku tygodni przewijają się w wypowiedziach ukraińskich służb wywiadowczych i wojskowych. Rosja maksymalizuje presję na froncie, by osiągnąć miażdżącą przewagę w momencie, gdy w ten, czy inny sposób zostanie zmuszona do podpisania tymczasowych porozumień.
Naciski na Rosję wciąż nie są wystarczające, a codzienne rosyjskie ataki na Ukrainę są tego dowodem... - mówił w niedzielę Wołodymyr Zełenski, który wielokrotnie podkreślał, że Moskwa zwleka z podjęciem poważnych negocjacji i wodzi Donalda Trumpa za nos.
Prezydent opublikował statystyki dotyczące rosyjskich ataków przeprowadzonych w ostatnim tygodniu. Według danych, Moskwa użyła ponad 1460 bomb kierowanych, prawie 670 dronów uderzeniowych i ponad 30 pocisków rakietowych różnych typów.
Takie ataki są odpowiedzią Putina na wszelkie międzynarodowe wysiłki dyplomatyczne - ocenił Zełenski.


