Brytyjski rząd po cichu negocjuje z Ekwadorem, jak zażegnać dyplomatyczny kryzys wokół Juliana Assange'a. Kilka dni temu Ekwador przyznał założycielowi WikiLeaks azyl polityczny. Jeśli mężczyzna wystawi stopę z budynku ambasady, zostanie deportowany do Szwecji, a stamtąd do USA. Assange twierdzi, że Amerykanie zemszczą się za ujawnienie tajnych informacji przez portal.

Według BBC, władze Ekwadoru chcą gwarancji, że po ewentualnym procesie Assange'a w Szwecji, nie będzie mu grozić dalsza ekstradycja. Trudno powiedzieć, czy kompromis w tym przypadku oznaczałby wydanie mężczyzny brytyjskiej policji po otrzymaniu takich zapewnień.

Innym wyjściem z kłopotliwej sytuacji byłoby zezwolenie na przesłuchanie Australijczyka w budynku ambasady Ekwadoru w Londynie przez przedstawicieli szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości. Assange'owi nie postawiono dotychczas żadnych formalnych oskarżeń. Natomiast powinien on udzielić informacji w trwającym dochodzeniu. Stąd pierwotna prośba o ekstradycję.

Oskarżony o napaść seksualną

Assange przebywa od 19 czerwca w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, gdzie schronił się, by uniknąć deportacji do Szwecji. Ciążą tam na nim zarzuty gwałtu i napaści seksualnej. Jego przyjaciele twierdzą, że ma już początki depresji. Prasa rozważa warianty wymknięcia się Australijczyka z budynku. Tabloidy spekulują, że możliwe jest przemycenie go przez Ekwadorczyków w walizce, jako poczty dyplomatycznej, której policja nie ma prawa otworzyć.

Obawia się zarzutów o szpiegostwo

40-letni Australijczyk obawia się, że Szwecja wyda go Amerykanom, którzy z kolei oskarżą go o zdradę i szpiegostwo, za co w USA grozi kara śmierci. Założony przez niego portal WikiLeaks opublikował bowiem m.in. tajne depesze Departamentu Stanu oraz inne tajne materiały odnoszące się do wojny w Iraku i Afganistanie.