Do Euro 2012 zostało 375 dni. Czy na polskich stadionach będzie w przyszłym sezonie europejsko i bezpiecznie? Wszystkie kluby zapewniają, że przystąpią do projektu zintegrowanego systemu identyfikacji kibiców. To warunek strony rządowej, do tego, by rozgrywki nowego sezonu mogli oglądać kibice.

4 maja premier Donald Tusk deklarował, że rząd nie ustąpi ani na krok. Tyle, że jednolity system identyfikacji kibiców wydaje się żądaniem na wyrost. Na razie takiego zapisu nie ma - ustawa mówi, że identyfikację osób "może wspomagać elektroniczny system". Rzecznik Ekstraklasy S.A. Adrian Skubis odpowiada, że gdyby był to obowiązek, być może dzisiaj nie mielibyśmy takich problemów na stadionach.

Kibole na pewno znikną z trybun polskich stadionów, jeśli te będą zamykane. To wyjście najprostsze, ale na dłuższą metę bezsensowne. Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, że jeden z klubów nie ma systemów, jego stadion jest zamykany dla kibiców, bo przecież nie tylko dla kiboli, ci drudzy demonstrują przed stadionem. Zamiast dopingować swój zespół, wyładowują złość na rządzących, dołączają do nich sfrustrowani kibice, którzy zapłacili za bilety, a tu figa z makiem. Tłum gęstnieje, a zapanować nad nim próbuje - za państwowe pieniądze - policja. To wariant gorszy.

Ten bardziej optymistyczny wygląda tak, że kibice muszą wziąć sprawy w swoje ręce. Przecież jest ich więcej niż kiboli, a że są słabiej zorganizowani, nie tak głośni w dopingu - to wszystko właśnie muszą zmienić i pokazać kibolom, że nie ci nie mają wyłączności na wznoszenie okrzyków, a jeśli zaczną wypluwać wiązanki, od których puchną uszy, niech powita ich głośny i wymowny gwizd tysięcy prawdziwych kibiców. Może to lepsze od kłódki na trybunach.