Przedstawiciele branży turystycznej mówią, że wakacyjne wyjazdy, rekolekcje i pielgrzymki organizowane przez parafie to "szara strefa", która nie podlega większości przepisów dotyczących działalności turystycznej. Według Polskiej Izby Turystyki od lat nie sposób tego przewalczyć - alarmuje "Gazeta Wyborcza".

Cytowany przez "Wyborczą" szef śląskiego oddziału PIT Grzegorz Chmielewski ocenia, że temat temat jest trudny i choć głosów o tym, że pora zlikwidować kościelną "szarą strefę" jest coraz więcej, to nikt nie chce się tym zająć, pewnie z obawy przed krytyką. Rwetes zacznie się dopiero wtedy, gdy cały samolot pielgrzymów z Polski utknie gdzieś np. w Meksyku i nie będzie wiadomo, kto ma zapłacić za ich ściągnięcie do kraju - przewiduje. Moim zdaniem powinno się dążyć do tego, żeby wszyscy podlegali jednym zasadom. Byłoby na pewno sprawiedliwiej, ale też bezpieczniej dla turystów - dodaje.

Parafie organizujące np. wakacyjne wyjazdy oazowe, pielgrzymki itp. nie muszą - inaczej niż biura podróży - dysponować kwotą gwarancyjną, która zabezpieczy interesy podróżnych w sytuacji np. konieczności nagłego powrotu. Nie muszą informować o kategorii obiektów, w których ulokowani będą uczestnicy wyjazdów. To zresztą i tak byłoby niemożliwe, bo domy pielgrzyma i ośrodki rekolekcyjne są w większości przypadków poza wszelkimi standardami.

"GW" podkreśla, że kościelni organizatorzy wakacyjnego wypoczynku czasem nawet nie mają pojęcia, jakich obowiązków powinni dopełnić i kogo poinformować o organizacji np. rekolekcji. Mimo to są karani w sposób symboliczny - np. 400 złotowym mandatem za organizację dzikiej kolonii. Ja miałbym od razu kontrolę za kontrolą - mówi "GW" właściciel jednego z biur podróży.

Gazeta Wyborcza