"Władimir Putin ma ostatnią szansę pokazania, że poważnie podchodzi do udzielenia pomocy w wydobyciu ciał ofiar katastrofy malezyjskiego samolotu” - oświadczył premier Holandii Mark Rutte. Dodał, że Niemcy, Wielka Brytania i Australia podzielają jego pogląd. Wcześniej szef holenderskiego rządu był krytykowany za ostrożność ws. wskazywania winnych zestrzelenia malezyjskiego boeinga, na pokładzie którego było 193 obywateli Holandii.

Marc Rutte zażądał w rozmowie telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem nieograniczonego dostępu do miejsca tragedii. Powiedział także, że nie ma słów, by wyrazić obrzydzenie, jakie budzi w nim widok separatystów zbierających z miejsca tragedii zabawki dzieci, które były na pokładzie samolotu. Byłem wstrząśnięty zdjęciami świadczącymi o pozbawionym wszelkiego szacunku zachowaniu na tym tragicznym miejscu - podkreślał Rutte.

Wcześniej premier Holandii był krytykowany przez media za zbytnią ostrożność w sprawie zestrzelenia malezyjskiego boeinga. Co się jeszcze musi wydarzyć, żeby premier powiedział: dosyć! - pytał "De Telegraaf", publikując jednocześnie na czołówce zdjęcie Aleksandra Borodaja w otoczeniu uzbrojonych mężczyzn z podpisem: "Mordercy".

"Volkskrant" pisał z kolei, że premier Rutte musi wreszcie zdjąć aksamitne rękawiczki. Gazeta opublikowała także 9 dowodów na to, że za zestrzeleniem samolotu stoją prorosyjscy separatyści, wspomagani przez Kreml.

Malezyjski boeing spadł na ziemię w czwartek późnym popołudniem 50 kilometrów przed wejściem w przestrzeń powietrzną Rosji. Wszystko wskazuje na to, że został zestrzelony przez separatystów ze wschodniej Ukrainy rakietą ziemia-powietrze z zestawu Buk. Na pokładzie maszyny lecącej z Amsterdamu do Kuala Lumpur było 298 osób. Wszyscy zginęli.

(bs)