"Z meczu na mecz gram coraz lepiej" - powiedziała Agnieszka Radwańska po wygranym starciu trzeciej rundy tenisowego Wimbledonu ze Szwajcarką Timeą Bacsinszky. W sobotę rozstawiona z "dziewiątką" krakowianka pokonała występującą z "19" Bacsinszky 3:6, 6:4, 6:1.

"Z meczu na mecz gram coraz lepiej" - powiedziała Agnieszka Radwańska po wygranym starciu trzeciej rundy tenisowego Wimbledonu ze Szwajcarką Timeą Bacsinszky. W sobotę rozstawiona z "dziewiątką" krakowianka pokonała występującą z "19" Bacsinszky 3:6, 6:4, 6:1.
Agnieszka Radwańska /PAP/EPA/NIC BOTHMA /PAP/EPA

To był świetny mecz w moim wykonaniu, zwłaszcza że Timea to bardzo trudna rywalka. Potrafi zrobić na korcie wszystko. Możesz spodziewać się dosłownie wszystkiego - agresywnej gry, potem slajsów, mieszanki wszystkich tych rzeczy. Wydaje mi się, że to było świetne spotkanie od początku do końca. Gramy podobny tenis i było wiele długich wymian. To nie jest tylko kwestia serwisu i jednego uderzenia. Wiedziałam, czego się spodziewać i że będzie dużo biegania. Takie mecze są chyba atrakcyjne dla kibiców, bo można zobaczyć wszystko na korcie. Z drugiej strony jako zawodniczka musisz pracować ciężko na zwycięstwo przez dwie, trzy godziny - analizowała na konferencji prasowej Polka.

To drugi z rzędu trzysetowy pojedynek krakowianki. Dwa dni wcześniej spędziła na korcie dwie godziny i 43 minuty. W sobotę o 34 minuty krócej. Zaznaczyła, że - tak jak wtedy - lepiej poczuła się na korcie w drugiej części pojedynku.

Tak jak w meczu z Christiną McHale przytrafiły mi się takie przestoje. Parę piłek uciekło mi w pierwszej partii, a w takich meczach to jest dużo. Dopiero pod koniec drugiego seta tak jakby to napięcie puściło, trochę się przebiegłam, przewentylowałam. Dopiero po drugim odnalazłam swój rytm i próbowałam być bardziej agresywna. Zaczęłam też lepiej serwować. Starałam się ją zmusić do biegania - podkreśliła.

Radwańska przyznała, że choć nie grała na korcie centralnym Wimbledonu po raz pierwszy, to wciąż robi to na niej wrażenie. Niezależnie od tego, czy to pierwsza czy trzecia runda i nieważne, który to rok z rzędu. Na korcie centralnym zawsze walczy się do końca. Parę razy miałam dziś zły timing lub podejmowałam w kilku sytuacjach złe decyzje w pierwszym secie. Ale to była tylko pierwsza partia, a potem się gra dalej - zapewniła.

Polka przyjechała do Londynu po kłopotach zdrowotnych i z małą liczbą rozegranych w tym sezonie spotkań. Z każdym meczem gram coraz lepiej. Oczywiście, to nie jest proste, ale takie pojedynki jak ten dzisiejszy dają więcej pewności siebie, zwłaszcza gdy wygrywa się z czołowymi zawodniczkami - przyznała.

(mn)