Polscy siatkarze wygrali w Warnie z Kanadyjczykami 3:1 (25:21, 27:25, 20:25, 25:19) w meczu Ligi Światowej. To trzecie zwycięstwo biało-czerwonych w tegorocznych rozgrywkach. Na koncie mają też trzy porażki.

Polscy siatkarze wygrali w Warnie z Kanadyjczykami 3:1 (25:21, 27:25, 20:25, 25:19) w meczu Ligi Światowej. To trzecie zwycięstwo biało-czerwonych w tegorocznych rozgrywkach. Na koncie mają też trzy porażki.
Gracze reprezentacji Polski Marcin Możdżonek, Artur Szalpuk i Bartosz Kurek w meczu z Belgią podczas XIV Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Tauron Arenie Kraków /Jacek Bednarczyk /PAP

Kanada jest prowadzona przez byłego szkoleniowca Polaków Francuza Stephane'a Antigę, dlatego rywalizacja miała także swój smaczek. Tym bardziej, że ekipa "Klonowego Liścia" pokazała już w tym sezonie pazur - wygrała z Belgią (3:2), USA (3:2) i Bułgarią (3:1). Porażki poniosła z Serbią (1:3) i Brazylią (1:3). Drużyna zrobiła wyraźny postęp i w tej chwili jest w stanie sprawić niespodziankę z każdym.

Tego Polacy też się obawiali i od samego początku próbowali narzucić swoje warunki. Bardzo długo się to też udawało. W pierwszym secie prowadzili już ośmioma punktami (17:9) i wydawało się, że wygrana przyjdzie łatwo. Popełniali niewiele własnych błędów, potrafili skupić się na bloku, a znakomicie zaprezentował się Artur Szalpuk. Końcówka jednak była nerwowa. Kilka dobrych zagrań Jasona Derocco i przewaga zmalała do dwóch punktów 22:20.

Na boisku pojawił się także kapitan biało-czerwonych Michał Kubiak, który w piątek doznał urazu stopy. Może w pełni zdrowy jeszcze nie jest, ale w tych najtrudniejszych momentach znowu był wsparciem dla drużyny. Polacy wygrali 25:21, ale Kanada pokazała, że należy się z nią liczyć.

Wykorzystała chwilę dekoncentracji w polskiej ekipie i w drugiej partii wyszła na prowadzenie 7:2. Potem zaczęło się powolne odrabianie strat. Po raz kolejny znakomicie spisywał się w bloku Bartłomiej Lemański. Zresztą środkowy Asseco Resovii Rzeszów rozegrał kolejny bardzo dobry mecz.

Mimo wszystko wydawało się, że tym razem o Kanada będzie górą. Prowadzili już 22:18, ale Polacy doprowadzili do remisu 23:23 i poszli na wymianę ciosów, którą wygrali 27:25.

Rywale się jednak nie poddawali. Trzeci set długo był wyrównany (6:6). Potem jednak "Klonowe Liście" zaczęły obijać polski blok i świetnie serwować. To dało im przewagę 20:16. Z tej sytuacji, mimo zmian (wszedł chociażby Maciej Muzaj na atak), nie udało się już Polakom wybrnąć i ulegli 20:25.

Czwarty set wyrównany był do stanu 10:10. Później już Polacy narzucali swoje warunki i powoli, ale konsekwentnie powiększali przewagę. Dobrze w ataku ze środka radził sobie Mateusz Bieniek, a i Dawid Konarski był nie do zatrzymania. Biało-czerwoni prowadzenie stopniowo powiększyli i wygrali do 19.

Dzień wcześniej biało-czerwoni ulegli Brazylijczykom 1:3, a w piątek Bułgarom 2:3. Przed tygodniem przegrali z Irańczykami 1:3 i odnieśli dwa zwycięstwa - z Brazylijczykami 3:2 i Włochami 3:1 (wszystkie te spotkania odbyły się w Pesaro).

Trener Ferdinando De Giorgi przed wylotem do Bułgarii zrobił dwie zmiany w składzie. W Polsce zostawił Rafała Buszka i Jakuba Kochanowskiego, a zabrał Łukasza Kaczmarka i Artura Szalpuka.

Mistrzowie świata występują w tzw. elicie, w której rywalizuje 12 drużyn. Awans do Final Six uzyska pięć zespołów najwyżej notowanych w zbiorczej tabeli oraz Brazylia - jako gospodarz turnieju finałowego, który zaplanowany jest na 4-8 lipca w Kurytybie.

Do zakończenia fazy interkontynentalnej pozostały do rozegrania trzy mecze. W czwartek w Katowicach Polacy zmierzą się w Katowicach z Rosjanami (20.25), a w sobotę i niedzielę w Łodzi z Iranem (20.25) i USA (20.25).

(az)