Polscy siatkarze przegrali w Krakowie 0:3 ze Słowenią i pożegnali się z mistrzostwami Europy. „Nic nie usprawiedliwia tak niskiego poziomi, jaki zaprezentowaliśmy”– powiedział Bartosz Kurek.

Polscy siatkarze przegrali w Krakowie 0:3 ze Słowenią i pożegnali się z mistrzostwami Europy. „Nic nie usprawiedliwia tak niskiego poziomi, jaki zaprezentowaliśmy”– powiedział Bartosz Kurek.
Polacy (od lewej za siatką) Bartłomiej Lemański, Łukasz Kaczmarek i Bartosz Kurek oraz Tine Urnaut (L), Alen Sket (C) i Alen Pajenek (P) ze Słowenii /Jacek Bednarczyk /PAP

Cały ten sezon kadry nie należał do udanych. Ten mecz był kwintesencją tego, co prezentowaliśmy w tym roku. Dzisiaj osiągnęliśmy chyba najniższy poziom, a najgorsze, że stało się to w najważniejszym meczu. To na pewno da dużo do myślenia trenerom oraz prezesom - ocenił Kurek. Myślę, że tę kadrę czekają duże zmiany i te zmiany na pewno są potrzebne, bo reprezentacja ma cieszyć, a nie rozczarowywać swoją grą kibiców  -dodał.

W trakcie meczu ze Słowenią trener Ferdinando De Giorgi dokonywał wielu zmian, szukał różnych rozwiązań. Nie przyniosło to spodziewanych efektów.

Przede wszystkim zagraliśmy bardzo słabo. Można mówić coś o głowie, podejściu, o stresie, ale to nie usprawiedliwia tak niskiego poziomi, jaki zaprezentowaliśmy. Jest wiele do poprawy, oby przyszli reprezentanci ciężką pracę, którą wykonujemy na treningach lepiej przekuwali na wyniki -analizował Kurek.  Dopytywany, czy myśli o zakończeniu reprezentacyjnej kariery, odparł: "Nie chciałbym teraz składać jakiś oficjalnych deklaracji, bo to nie jest odpowiedni moment. Ten sezon kadrowy daje mi dużo do myślenia, uważam, że świeży impuls tej reprezentacji na pewno by się przydał".

Wszyscy chcieliśmy wygrać ten mecz - ja, zawodnicy i wspaniali kibice. Ale Słowenia zagrała bardzo dobrze, a my nie byliśmy w stanie niczego zmienić w tym meczu. Nie wychodził nam ani atak, ani przyjęcie. Największa różnica była właśnie w tych dwóch elementach  - komentował po meczu trener biało-czerwonych, Ferdinando De Giorgi.

Włoski szkoleniowiec powiedział, że problem nie był w presji, jaka została narzucona na drużynę, ale zawiodły czysto siatkarskie elementy.


Teraz musimy poradzić sobie z obecną sytuacją i zastanowić się, co robimy w przyszłości. To oczywiste, że prezes chce ze mną porozmawiać. Czy to oznacza koniec mojej pracy? Tego nie wiem, ale na pewno chciałbym podziękować swoim graczom, bo wiem, że chcieli jak najlepiej, a siatkarze przez ostatnie miesiące bardzo ciężko pracowali. W tym sporcie niestety tak jest, że jak się wygrywa, to się jest geniuszem, a jak przegrywa to się wyrzuca. Tak nie powinno być - zapewnił De Giorgi. Włoch podkreślił, że drużyna jest obecnie w budowie i trzeba wziąć to pod uwagę.

Potrzebujemy nabrać doświadczenia i czasu. Ile? Nie wiem. Trudno to wyliczyć. Mam nadzieję, że nie jakoś długo. Czasami w drużynie chemia jest od razu, innym razem jest z tym gorzej i wtedy trzeba coś zmienić - tłumaczył Włoch. Zapewnił jednocześni, że ma pomysł na kolejne lata, chce wprowadzać kolejnych młodych zawodników, ale na razie musi przeanalizować, co stało się w mistrzostwach Europy.


(mn)