Za zamkniętymi drzwiami na Wiejskiej odbyło się przesłuchanie ojca porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika. Nie wiemy, co Włodzimierz Olewnik chce nam powiedzieć - mówił przed spotkaniem Marek Biernacki, szef komisji śledczej. Nie wiem, o co chce mnie zapytać sejmowa komisja - przyznał z kolei Włodzimierz Olewnik. Te dwie wypowiedzi wiele mówią o całym postępowaniu.

Dokładnie dziewięć lat temu w domu Olewnika odbyło się przyjęcie, po którym biznesmen zniknął. 26 października 2001 roku, wieczorem, do domu ofiary przyszli policjanci. Ostatnio okazało się, że miała tam być jeszcze jedna osoba - zupełnie nieznana. Czy rzeczywiście była, i jeżeli była, to kto to był? Te pytania pozostają wciąż bez odpowiedzi.

To świadczy o tym śledztwie - twierdzi Marek Biernacki, który czeka obecnie na nowe ustalenia prokuratorów. Szef komisji śledczej chciałby także dowiedzieć się, co stało się po zakończeniu przyjęcia dla policjantów. Czy była jeszcze jedna impreza? Kto na niej był? Czy rzeczywiście doszło tam do morderstwa? Dziewięć lat śledztwa i coraz to nowe hipotezy. Dziewięć trudnych dla rodziny rocznic.

Tak, właśnie dzisiaj mija dziewięć lat - powiedział wyraźnie wzruszony Włodzimierz Olewnik przed wejściem na salę przesłuchań. Ojciec zamordowanego Krzysztofa chciał, żeby dzisiejsze posiedzenie komisji, związane z ostatnimi rewelacjami było jawne. Na to nie zgodziła się prokuratura.