Taka ilość wody, jaka wlała się do polskich rzek w ciągu kilku dni, nie miała precedensu w naszej historii - mówi w rozmowie z dziennikiem "Polska The Times" gen. Janusz Skulich. Zastępca komendanta głównego Straży Pożarnej podkreśla, że w jednym z punktów pomiarowych koło Bielska-Białej zanotowano opady deszczu rzędu 290 cm na metr kwadratowy. To prawie trzy metry wody! Coś takiego chyba nikomu się nawet nie śniło.

Skulich zauważa, że sytuacja jest już opanowana, ale nie oznacza to, że skończyło się zagrożenie. Wysoka woda na Odrze i Warcie dopiero w przyszłym tygodniu dotrze do Zalewu Szczecińskiego. W tej chwili jest ona groźna nie tyle ze względu na swoją wysokość, ale czas, w którym się w niej utrzymuje. Ten czas przekłada się na długość oddziaływania wody na wały, nasiąkanie wałów, które nawet przy małym pęknięciu mogłyby nie uchronić nas przed kolejnymi katastrofami - mówi Skulich.

Według zastępcy komendanta głównego Straży Pożarnej nie ma potrzeby wprowadzania obecnie stanu wyjątkowego w Polsce. Żadna okoliczność czy korzyść wynikająca ze skorzystania z tej możliwości nie miałaby związku z rzeczywistą działalnością służb podczas powodzi. Nie zyskalibyśmy nic ponad to, co już mieliśmy - twierdzi Skulich. Według niego przymusowa ewakuacja osób nie byłaby dobrym wyjściem. Mielibyśmy wyciągać ich siłą z domów, bić się z nimi i szarpać? Wołać na pomoc wojsko z karabinami? Mielibyśmy jeszcze gorszy koszmar - podkreśla generał.