Fabryki Jaguara i Land Rovera w Wielkiej Brytanii sprowadzają części z Chin drogą lotniczą w walizkach. Dosłownie. To z powodu utrudnień, jakie spowodował w cyklu produkcyjnym wybuch epidemii koronawirusa. Dyrekcja brytyjskich fabryk zapewnia, że to jedyny sposób, by zapobiec przerwaniu produkcji z końcem tego miesiąca.

Zdaniem Ralfa Spetha, naczelnego dyrektora Jaguara i Land Rovera, prace na taśmie montażowej w tym tygodniu powinny przebiegać bez zakłóceń, ale trudno przewidzieć co będzie dalej. W zakładach zaczęło brakować 38 ważnych komponentów, koniecznych do budowy samochodów.

Transport części w walizkach drogą lotniczą przyszedł z pomocą. To szybki sposób zażegnania kryzysu, ale bardzo kosztowny. Poza tym tylko części o niewielkim rozmiarze mogą być przewożone w ten sposób.

Jaguar i Land Rover posiadają na Wyspach Brytyjskich trzy fabryki. Wszystkie polegają na tych samych kontrahentach w Chinach.

Jak poinformował Speth, powołano do życie specjalne zespoły, które zajmują się kryzysowymi dostawami części, ale jak podkreślił, trudno przewidzieć najbliższą przyszłość.

Fabryki Jaguara i Land Rovera produkują rocznie 400 tys. pojazdów. Jeśli koronawirus będzie się w Chinach nadal rozprzestrzeniał, ta liczba stanie się niemożliwa do osiągnięcia.


Opracowanie: