Belgijski motocyklista Eric Palante zginął w czwartek na trasie piątego etapu Rajdu Dakar, z Chilecito do Tucuman w Argentynie - poinformowali w piątek organizatorzy zawodów.

50-letni Palante uczestniczył po raz 11. w Dakarze i miał za ambicję ukończenie rajdu w czołowej dziesiątce wśród zawodników startujących bez serwisu. Jest 59. ofiarą tej imprezy, zapoczątkowanej w 1979 roku.

W piątek policja zidentyfikowała również zwłoki dwóch Argentyńczyków śledzących rywalizację. 19-letni Agustin Ignacio Mina pisał relacje dla jednego z magazynów motoryzacyjnych, a 50-letni Daniel Eduardo Ambrosio był fanem sportu motorowego. Ich samochód rozbił się w trudno dostępnym terenie w północnej Argentynie.

O śmiertelne niebezpieczeństwo otarł się na trzecim etapie z San Rafael do San Juan Marcos Patronelli. Dwukrotny zwycięzca rajdu (2010, 2013) stracił panowanie nad quadem, który spadł z 400-metrowej skarpy. Argentyńczyk w ostatniej chwili zdołał zeskoczyć.

Na czwartym etapie śmierć zajrzała w oczy byłemu narciarzowi Guerlainowi Chicheritowi, mistrzowi świata we freestylu w latach 1999, 2002, 2006 i 2007. Francuz, który zasłynął m.in. saltem w tył wykonanym samochodem rajdowym, prowadził na pierwszym punkcie pomiaru czasu, kiedy zapalił się jego buggy. Chwilę po tym, jak kierowca z pilotem wyskoczyli z pojazdu, nastąpił wybuch i auto doszczętnie spłonęło. Zawodnikom na szczęście nic się nie stało.

Szósty etap rajdu zaczął się w Tucuman, a zakończy w miejscowości Salta. Dla samochodów planowany jest odcinek specjalny długości 424 km, dla motocykli i quadów - 400 km, a dla ciężarówek - 156 km.

W Salcie uczestnicy zawodów pozostaną dobę na biwaku, gdzie będą mogli się zregenerować przed dalszą drogą. Rywalizacja zakończy się w Chile, w Valparaiso, w sobotę 18 stycznia.

(j.)