Z opinii uczestników Rajdu Dakar wynika, że na piątym etapie z trasą w okolicach Fiambali, w "miejscu zapomnianym przez Boga" - jak obrazowo stwierdził Hiszpan Nani Roma, nastąpiła zasadnicza weryfikacja. Dla biało-czerwonych etap był słodko-gorzki. Z trudami najbardziej gorącego i zdradliwego terenu Argentyny świetnie poradzili sobie motocyklista Jakub Przygoński oraz załogi samochodów: Adam Małysz z Rafałem Martonem, Marek Dąbrowski z Jackiem Czachorem i Martin Kaczmarski z portugalskim pilotem Filipe Palmeiro. Rafał Sonik i Krzysztof Hołowczyc ponieśli kolejne, znaczące straty, a z rajdu wycofali się Piotr Beaupre z Jackiem Lisickim.

Podjąłem decyzję o wycofaniu się z Dakaru. Po wypadku na czwartym odcinku auto miało sporo uszkodzeń. Mechanicy pracowali do rana i z braku czasu podjęli tylko najważniejsze naprawy. Niestety na pierwszych, piaszczystych 30 km sprzęgło odmówiło posłuszeństwa i BMW stanęło. Był to efekt wcześniejszej walki przy próbach wyjazdu ze skalnej rozpadliny, do której wpadliśmy - poinformował Beaupre.

W rywalizacji pozostało dziewięciu Polaków.

O pechu może mówić po piątym etapie Rafał Sonik, którego oficjalnym patronem radiowym jest RMF FM. Najlepszy polski quadowiec najpierw pomylił drogę, a później stracił szansę rzucenia się w pogoń za rywalami, bo ze względów bezpieczeństwa odwołano drugą część odcinka dla quadów i motocykli. Równocześnie jednak w czwartek zapadła decyzja o pozytywnym rozpatrzeniu protestu odnośnie wcześniejszego etapu, dzięki czemu strata Sonika do liderującego obecnie Lafuente wynosi tylko 23 minuty.

Skrócenie odcinka wyszło natomiast na dobre Przygońskiemu, który pędził po trasie niczym pustynny wiatr, uzyskując trzeci czas. Warszawiaka wyprzedzili jedynie Marc Coma i Jordi Villadoms. Po tym wyczynie nasz motocyklista awansował na siódme miejsce w klasyfikacji generalnej.

To był kolejny, niesamowicie fizyczny etap. Przez ponad 100 km jechaliśmy po camel grassie. W tej partii nie dało się zbytnio rozpędzić motocykla, a podłoże cały czas wybijało maszynę w powietrze. Ciężko było się utrzymać w siodle. Zacisnąłem tam jednak zęby i wykręciłem naprawdę dobry czas. Później wjechaliśmy w niezwykle trudny nawigacyjnie teren biegnący w rzekach. Tam również udało mi się nie zgubić trasy. Rywalizacja daje się nam już we znaki, wszyscy czujemy, że rajd jest ekstremalnie trudny, ale ja lubię takie warunki. Właśnie wtedy wykorzystuję swoje atuty i buduję przewagę - mówił na mecie Przygoński.

Wiele działo się na trasie w rywalizacji samochodów. Dynamicznie wystartował Hołowczyc, który chciał jak najszybciej zapomnieć o pechowej środzie. Na 147. kilometrze jego mini jednak stanęło i olsztynianin stracił sporo czasu na naprawy. Na odrobienie strat nie było już szans i w ogólnym bilansie Hołowczyc spadł na 11. pozycję. Jego miejsce w czołowej dziesiątce zajął duet Dąbrowski-Czachor, a najszybciej z odcinkiem poradził sobie Adam Małysz pilotowany przez Rafała Martona.

To był dla nas bardzo dobry etap, choć jednocześnie nie był wolny od przygód. Na pierwszej części złapaliśmy aż trzy gumy, później popsuł się lift, który służy do odkopywania auta. Wyciekł z niego olej, a układ ten połączony jest ze wspomaganiem kierownicy, które momentalnie straciliśmy - relacjonował Małysz.

Nani Roma: Poza dakarowcami nikt tu nie zagląda

Trasę piątego etapu obrazowo skomentował Hiszpan Nani Roma, lider w gronie samochodów. Okolice Fiambali to miejsce zapomniane przez Boga. Nie ma tam żadnego życia, a krajobraz pustynny ma ponury charakter. Nie odnajdziemy tu piękna malowniczo układających się wydm. Turystów też nie spotkamy, bo poza dakarowcami nikt tu nie zagląda - stwierdził.

Najbardziej uciążliwa jest na tych terenach temperatura, która powoduje, że w bakach zaczyna gotować się paliwo. Przez nią wielu kierowców i pilotów nie wytrzymało czwartkowej próby fizycznie - sprzęt odmawiał im posłuszeństwa, a palące słońce bezlitośnie atakowało każdego, kto choć na chwilę się zatrzymał.

Zdaniem organizatorów, na biwaku w San Miguel de Tucuman liczba kandydatów do zwycięstwa w Dakarze zostanie zredukowana do minimum. Na piątym etapie rywalizację zakończyło 26 motocyklistów (w sumie już 82), siedmiu quadowców (20), dziewięć załóg samochodów terenowych (41) i trzy ciężarówek (13).

(edbie)