Prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva nie planuje wizyty na finale piłkarskich mistrzostw świata w RPA. Jako głowa państwa, które będzie następnym gospodarzem mundialu, miał być gościem honorowym. Ale po odpadnięciu ekipy Brazylii w ćwierćfinale stracił ochotę na finał.

W niedzielę prezydent Lula da Silva miał być jednym z ważniejszych gości ceremonii zakończenia MŚ i przekazania przez RPA Brazylii obowiązków gospodarza kolejnego turnieju. Szybkie odpadnięcie Canarinhos z mundialu sprawiło jednak, że prezydent zmienił decyzję. Ja nie mam ochoty, podobnie jak oni nie mieli - wyjaśnił Lula da Silva, mając na myśli zespół zdymisjonowanego już Carlosa Dungi.

Przywódca przyjedzie do RPA tylko po to, by zgodnie z planem spotkać się m.in. z prezydentem Jacobem Zumą. Później jednak chce wrócić do ojczyzny.

Brazylia odpadła w ćwierćfinale MŚ, przegrywając z Holandią 1:2. Pomarańczowi zagrają w niedzielnym finale w Johannesburgu, a ich rywalem będą Hiszpanie.