Manuel Caceres Artesero, zwany Manolo, który dopinguje piłkarską reprezentację Hiszpanii na każdym mundialu od 1982 roku, przedłuży tę serię także w Brazylii. Pochodzący z Walencji kibic opuścił w tym czasie tylko jeden mecz swoich ulubieńców.

Manolo zaczął kibicować Hiszpanom i podróżować za swoją drużyną narodową w 1982 roku podczas rozgrywanych w jego ojczyźnie mistrzostw świata. Z powodu tej kibicowskiej pasji rozpadło się jego małżeństwo, a prowadzony przez niego bar splajtował.

Podczas tych wojaży Hiszpan przemierzył za swoją reprezentacją setki tysięcy kilometrów. Raz zmuszony był jednak wrócić z wielkiej imprezy do domu. To było podczas ostatnich mistrzostw świata. Choroba sprawiła, że musiałem wrócić do Hiszpanii. Dość szybko doszedłem jednak do siebie i zdążyłem pojawić się w RPA w najważniejszej fazie turnieju - podsumował.

Manolo zawsze ubrany jest w podobny sposób - baskijski beret z antenką i koszulkę drużyny narodowej z numerem 12, symbolizującą dodatkowego zawodnika, z nieodłącznym atrybutem - bębnem z napisem "Manolo - El Bombo de Espana".

Brazylijski mundial będzie jego dziewiątym. Celem Manolo jest uczestnictwo w 12 takich turniejach. Skąd ta liczba? Z numeru na mojej koszulce. Będę miał wtedy 77 lat. Mam nadzieję, że wytrzymam i dam radę nosić bęben - podkreślił.

Podobnie oddany futbolowi jest kibic z Polski Andrzej "Bobo" Bobowski, który obejrzał 127 meczów mistrzostw świata od 1978 roku, pomimo że nie zawsze brała w nich udział reprezentacja biało-czerwonych.

(MRod)