Agencja Bezpieczeństwa Narodowego USA nie udostępni nagrania rozmowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, przeprowadzonej przez telefon satelitarny podczas lotu do Smoleńska - donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Wniosek o pomoc prawną m.in. w tej sprawie wysłała do amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości prokuratura wojskowa, która bada okoliczności katastrofy 10 kwietnia.

Zanim jednak pismo wysłano, polscy prokuratorzy nieoficjalnymi kanałami sondowali, czy Amerykanie nam pomogą. Odpowiedź był pozytywna, ale - według informacji dziennika - nie przesądzała, czy służby USA udostępnią najważniejsze materiały, o które prosili polscy śledczy. Chodzi właśnie o rozmowę prezydenta Lecha Kaczyńskiego z bratem, którą przeprowadzili przez telefon satelitarny tuż przed katastrofą.

"Dziennik Gazeta Prawna" donosi, że w kręgach politycznych bliskich rządowi spekuluje się, iż rozmowa mogła dotyczyć ewentualnych skutków politycznych lądowania lub rezygnacji z lądowania w Smoleńsku.

Dlaczego Amerykanie mieliby tą rozmowę nagrać? USA wraz z Wielką Brytanią w ramach alertu antyterrorystycznego prowadzą nasłuch środkami bezprzewodowymi i mogły zarejestrować rozmowę braci Kaczyńskich - mówi dziennikowi Konstanty Miodowicz, były szef polskiego kontrwywiadu. O tym, że Amerykanie nagrali rozmowę, jest też przekonany Duncan Campbell - współpracujący z BBC brytyjski dziennikarz śledczy, który specjalizuje się w systemach szpiegowania. Poprzez globalny system monitoringu Echelon Agencja Bezpieczeństwa Narodowego USA (NSA) śledzi rozmowy przywódców państw (…) Aparat telefonu satelitarnego znajdujący się w samolocie Tu-154M był zarejestrowany w NSA jako aparat prezydencki i dlatego połączenia z nim były rutynowo nagrywane - twierdzi w rozmowie z gazetą Campbell.

Rozmowa braci Kaczyńskich mogła być też monitorowana w ramach ochrony kontrwywiadowczej NATO.

Jeśli Amerykanie wychwycili rozmowę z pokładu Tu-154M, to ze względu na rozmiar tej tragedii powinni jej zapis nam przekazać - uważa Witold Waszczykowski, były wiceszef BBN i MSZ. Dodaje, że między Polską i USA istnieją w ramach NATO umowy, na podstawie których Amerykanie mogliby nam pomóc w tej sprawie.

Jednak zdaniem Duncana Campbella, po katastrofie w Smoleńsku Amerykanie odsłuchali już nagrane rozmowy, ale nawet jeśli rzucają one nowe światło na przyczyny wypadku, nie poinformują o tym Warszawy. NSA nigdy nie potwierdza ani nie zaprzecza, czy jakaś rozmowa jest podsłuchiwana. A w tym przypadku przyznaliby wręcz, że szpiegują polskiego przywódcę - twierdzi Campbell. Jego zdaniem, odpowiedź z Waszyngtonu będzie uprzejma, ale negatywna. Z tą opinią zgadzają się również polscy eksperci, z którymi rozmawiał "Dziennik Gazeta Prawna".