„Jak dotąd nie widzę uzasadnienia do wznowienia prac” – mówi w rozmowie z PAP pułkownik Mirosław Grochowski, zastępca przewodniczącego komisji Millera. „Swoje stanowisko, jak każdy członek komisji, przedstawiłem w raporcie i w protokole, których żadna z pojawiających się w przestrzeni publicznej alternatywnych teorii nawet w najmniejszym stopniu nie podważyła. Dla mnie jest to takim absurdem, przepraszam, że do dzisiaj się zastanawiam, czy jest potrzebna dyskusja na ten temat” – dodaje.

Grochowski podkreśla, że prace komisji Millera można by wznowić jedynie w przypadku, gdyby okazało się, że przyczyna wypadku była inna niż ustalona w protokole i raporcie. Do tej pory na ten temat nie pojawiło się nic wiarygodnego, potwierdzonego materiałem dowodowym - ocenia. Pytany o alternatywne teorie dotyczące katastrofy, stwierdza stanowczo: Dziwię, że ktoś z tak dobrze - w mojej opinii - opisanego materiału komisji potrafi wyciągnąć tak absurdalne wnioski. Znamy swoje obowiązki i wiemy, w jaki sposób bada się wypadki lotnicze.

W naszym raporcie nie ma nic z materiałów MAK - podkreśla ekspert. Zarzucano nam, że stworzyliśmy raport tylko na podstawie rejestratorów parametrów lotu. To nieprawda. Odtworzyliśmy trajektorię lotu na podstawie własnych obliczeń i pomiarów wykonanych w Smoleńsku. Zostały one potwierdzone przez zapisy rejestratorów. Moim zdaniem trudno kwestionować raport, jeśli te dwa źródła się potwierdzają - dodaje. 

(mn)