Europarlament w przyszłym tygodniu zaapeluje do Rosji o zwrot wraku Tu-154 i jego czarnych skrzynek. Ze względu na opór eurodeputowanych PO po raz drugi nie znajdzie się w nim jednak wezwanie do międzynarodowego śledztwa.

Jak ustaliła korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon, to sprawa katastrofy malezyjskiego boeinga zwiększa zainteresowanie zagranicznych eurodeputowanych sprawą katastrofy smoleńskiej. Zwłaszcza wychodzące na jaw rosyjskie oszustwa, jak to ze zdjęciami satelitarnymi, sugerującymi winę Ukraińców, pomaga w zrozumieniu, że także przy TU-154 Rosjanie oszukują - mówi jeden z ekspertów w Parlamencie Europejskim.

W sprawie malezyjskiego samolotu od samego początku zarówno unijni ministrowie spraw zagranicznych jak i europarlament wspierają Holendrów, ostro reagując wobec Rosji. Natomiast pierwsze podobne apele w sprawie prezydenckiego tupolewa udało się uzyskać dopiero teraz, czyli po 5 latach od katastrofy.

Dla Holendrów sprawa malezyjskiego samolotu jest ponadpartyjna - jednym głosem mówi rząd i opozycja. U nas w Polsce niestety tego nie ma, wszystkie niejasności są zamiatane pod dywan, a rząd polski broni się wszystkimi siłami, żeby uczynić z tej sprawy - sprawę europejską. Holendrzy natomiast bez problemu z katastrofy MH-17 zrobili wspólną, europejską sprawę  - mówi profesor Ryszard Legutko z PiS.

W europarlamencie posłowie Platformy Obywatelskiej po raz kolejny blokują apel o międzynarodowe śledztwo smoleńskie. Niektórzy europosłowie PO prywatnie mają jednak z tym coraz większy problem, zwłaszcza że widzą skuteczność i efekty działań swoich holenderskich kolegów.

(abs)