Wywalczyła mistrzostwo Europy w pchnięciu kulą w 2018 roku. Później zaliczyła zniżkę formy, by wreszcie znów zdobyć złoto w tym roku na światowych wojskowych igrzyskach sportowych. "Zobaczyłam światełko w tunelu" – mówi nam o swojej formie Paulina Guba, z którą rozmawialiśmy o wczorajszej decyzji MKOl-u dotyczącej przesunięcia igrzysk olimpijskich. O wywróconym świecie sportowców, który zmieniła pandemia koronawirusa, z mistrzynią Europy w pchnięciu kulą rozmawiał dziennikarz RMF FM Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Jak zareagowałaś na wieść o przełożeniu igrzysk?

Paulina Guba: Chyba tak, jak każdy sportowiec. Miałam z tyłu głowy taką sytuację, skoro coś takiego dzieje się i dopada cały świat. Dobrze, że wreszcie zdecydowano się na przesunięcie igrzysk, no bo ile można czekać? Można trenować, ale nie wiadomo, do jakiej imprezy.

Dla was sportowców, to dobrze, że decyzja przyszła jednak szybko?

Ja bardzo cieszę się z szybkiej decyzji. Już od tygodnia nie byłam w stanie trenować. Chodziłam do pobliskiego parku i pchałam - z trenerem obserwującym mnie na WhatsApp-ie. To w ogóle nie jest trening, bo nawet nie miałam tam koła. Treningu siłowego w takiej formie, w jakiej robię go zawsze, też nie mogłam przeprowadzić, bo nie mam w domu gryfu. No cóż, szkoda trochę, bo każdy przez ostatnie cztery lata szykował się do tych igrzysk. Ja również widziałam światełko w tunelu, którego nie widziałam jeszcze rok temu. Teraz pojawiła się forma i technika. Czekam jednak do przyszłego roku i będę trenować dalej.

Ten przyszły rok bardzo zmienia twoje plany i twój kalendarz?

Rozmawiałam z innymi zawodnikami. Tak naprawdę nie wiemy, kiedy zaczniemy letni sezon. Nie ma jeszcze ustalonych letnich mityngów. Możemy próbować przygotowywać się np. do festiwalu rzutów w Cetniewie albo do wrześniowego Memoriału Kamili Skolimowskiej. Tak naprawdę jeszcze nikt nie wie, gdzie będzie startował i jakie zawody się odbędą. Nie wiadomo przecież, kiedy kraje poradzą sobie z tym, co dzieje się na świecie. Mam nadzieję, że jednak gdzieś wystartujemy. Mimo wszystko szkoda zbudowanej już formy.

Motywacja do treningów jest mniejsza?

Na początku sama się dziwiłam, bo moja motywacja była naprawdę duża. Gdzieś z tyłu głowy była informacja o tym, że igrzyska mogą być odwołane. Motywacja spadła od momentu, kiedy z igrzysk wycofała się Kanada. Wtedy pomyślałam, że igrzyska będą przełożone. Na początku przygotowań trenowałam i wszystko wyglądało dobrze. Teraz nie wiem, co robić. Nie rozmawiałam jeszcze z trenerem. Myślę, że on również jeszcze to trawi. Ja też to muszę przetrawić i wtedy będziemy mogli skonsultować się w sprawie wznowienia treningów. Zastanowimy się może nad przerwą, bo sezon możemy zacząć np. dopiero w połowie lipca. Teraz można trenować chyba tylko rozruchowo albo sama nie wiem już jak.

Czy masz w takim razie jakiś pomysł na siebie? Czy da się utrzymać ciało w gotowości do szybkiego wznowienia intensywnych treningów i do startów?

Sama już nie wiem. Każdy jest w takiej samej sytuacji. Nie możemy iść na normalny trening. Ośrodki są zamknięte, tak jak MOSiR w Gdańsku, gdzie trenuję. To tam cały czas trenowałam, pchałam i robiłam siłownię. Myślę, że w domowych warunkach jakoś możemy podtrzymać formę, ale to na pewno nie będzie szczyt formy, który moglibyśmy przygotować na obozie w Spale czy Cetniewie. Zobaczymy, co się wydarzy, Myślę, że nic nie będzie działo się prędko. Może w maju pozwolą nam pojechać do jakiegoś ośrodka przygotowań, gdzie nas zamkną. Naprawdę nie wiem. Wszystko zależy od władz i ich decyzji.

Opracowanie: