Amerykanie spożywają więcej alkoholu niż przed pandemią . Dla wielu z nich jest to sposób na radzenie sobie z kryzysem. Światowa Organizacja Zdrowia przestrzega, że zbyt duża ilości alkoholu może osłabić reakcję immunologiczną organizmu na COVID-19.

Jak wynika z ostatniego raportu Nielsena, globalnej spółki zajmującej się analityką pomiarową i analizą danych, w Stanach Zjednoczonych sprzedaż alkoholu w sklepach wzrosła niemal o 27 proc. Nie uwzględnia to spożywania napojów alkoholowych w barach czy restauracjach.

Według dr Elinory McCance-Katz, asystenta sekretarza w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej i zarazem szefa Departamentu Nadużywania Substancji oraz Zdrowia Psychicznego, cytowanej przez dziennik "USA Today", nadużywanie alkoholu i próby leczenia nałogu widoczne jest zwłaszcza w regionach najbardziej dotkniętych wirusem.

Także szef National Institute on Alcohol Abuse and Alcoholism (NIAA&A) dr George F. Koob podziela tę opinię. Powołując się na przeprowadzane badania podkreśla, że ludzie częściej piją "w czasach niepewności i przymusu".

Ewentualny wzrost spożycia alkoholu podczas pandemii może budzić niepokój, tym bardziej jeśli wynika to z próby radzenia sobie z negatywnymi emocjami związanymi z kryzysem - ocenił.

Wytyczne NIAA&A zalecają ograniczenie spożycia alkoholu jednorazowo do nie więcej niż trzech - czterech drinków. Mężczyźni nie powinni wypijać więcej niż 14 tygodniowo, a kobiety najwyżej siedem.

"USA Today" przypomina, że "standardowy drink" to np. 12-uncji piwa lub mocnego seltzera zawierające 5 proc. alkoholu, 5-uncjowy kieliszek wina z 12 proc. alkoholu lub 1,5-uncjowy kieliszek z 40 proc. alkoholu.

Picie nie łagodzi napięcia

Przed częstym sięganiem po kieliszek w dobie pandemii przestrzega psychiatra Mayo Clinic Victor Karpyak. Odnosi to zwłaszcza do osób z historią zaburzeń związanych z używaniem substancji psychoaktywnych, lękiem lub depresją.

Według Światowej Organizacji Zdrowia skutki nadmiernego spożycia alkoholu są przyczyną ponad 3 milionów zgonów na całym świecie. Wiążą się z uszkodzeniem wątroby i niektórymi postaciami raka, w tym raka wątroby, piersi i okrężnicy.

Eksperci wskazują także na złudne nadzieje, że picie prowadzi do łagodzenia napięcia i rozwiązanie problemów mentalnych.

Sięganie po alkohol w okresach dużego stresu może być bardzo kuszące. Tymczasowo tłumi niepokój i inne nieprzyjemne emocje. (...) Używanie alkoholu w celu złagodzenia cierpienia emocjonalnego sprawia jednak, że ludzie są bardziej nieszczęśliwi i motywuje ich to do ponownego picia - zauważył Koob ostrzegając, że ulga jest tylko chwilowa.

Dyrektor NIAA&A przekonuje, że nie jest to bezpieczne ani trwałe rozwiązanie problemu napięcia emocjonalnego doświadczanego przez wielu ludzi podczas pandemii. COVID-19 może bowiem rozwinąć się w zespół ostrej niewydolności oddechowej (ARDS) co nadużywanie alkoholu jeszcze bardziej zaostrza.

Karpyak sugeruje natomiast Amerykanom nadużywającym alkoholu w związku z pandemią utrzymanie pozorów normalnej rutyny i robienie wszystkiego, aby realizować plany życiowe sprzed COVID.

Przyjmowanie aktywnej roli pod wpływem stresu to dobrze znana strategia stabilizująca - wyjaśnił.

"USA Today" zwraca uwagę, że w opinii ekspertów kluczem do utrzymania dobrego zdrowia fizycznego i psychicznego są m.in. właściwy sen i odżywianie, aktywność fizyczna a także kontakty z przyjaciółmi i bliskimi.