O. 150 osób zostało wziętych do niewoli przez Hamas podczas sobotniego ataku na Izrael. Wśród porwanych są głównie cywile - w tym dzieci, kobiety, starsze osoby. Hamas grozi, że będzie zabijał jeńców za każde izraelskie bombardowanie cywilnych obiektów bez ostrzeżenia. Rodziny porwanych błagają o uwolnienie bliskich.

Brygady Al-Kassam, zbrojne ramię Hamasu zagroziło, że każde niezapowiedziane uderzenie Izraela w Strefę Gazy będzie oznaczało śmierć jednego porwanego Izraelczyka. Minionej nocy siły izraelskie zaatakowały ponad 200 celów w Gazie. 

W mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej nagrań, na których widać, jak terroryści z Hamasu biorą do niewoli zakładników. Na jednym z takich filmów widać, jak młoda kobieta błaga o pomoc, a potem zostaje wywieziona na motocyklu.

Uprowadzona to Noa Argamani, studentka, która brała udział w festiwalu Supernova na południu Izraela. To było jedno z pierwszych miejsc zaatakowanych przez Hamas. Zginęło tam ponad 200 osób.

Na filmie widać, jak zrozpaczona kobieta krzyczy w kierunku swojego chłopaka, z którym była na festiwalu. On także został uprowadzony przez Hamas.

Nagranie z porwania Noa bardzo często pojawia się mediach społecznościowych. "Ma na imię Noa" - taki napis pojawia się w wielu wpisach rozpowszechnianych przez internautów.

Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, przez co przechodzi - wywieziona przez tych terrorystów do Strefy Gazy, czekając na pomoc - mówi jej przyjaciółka.

To niesamowita osoba. Słodkie dziecko - tak mówi o Noa jej ojciec. Dodaje, że liczy na to, iż jego córka zostanie odzyskana tylko na drodze pokojowych negocjacji.

Uprowadzone dwie kilkuletnie dziewczynki i ich matka

Kolejną osobą, która nie wie, jaki jest los jej bliskich, jest Yoni Asher. Terroryści uprowadzili jego córki - trzyletnią Aviv i pięcioletnią Raz oraz żonę Doron.

W sobotę ok. 10:30 rozmawiałem po raz ostatni z moją żoną. Powiedziała mi, że terroryści z Hamasu weszli do domu. Żona i córki były w pokoju antywłamaniowym. Nagle połączenie się urwało. Potem zlokalizowałem komórkę Doron w Strefie Gazy - opowiada mężczyzna.

Asher zobaczył potem nagranie zakładników ładowanych na ciężarówkę. Rozpoznałem moją żonę, moje dwie malutkie dziewczynki - mówi.

Nie wiem, w jakich warunkach są przetrzymywane. Wiem jednak, że sytuacja jest coraz gorsza - dodaje.

Staram się być spokojny. Chcę wierzyć, że jest jakiś kontakt dyplomatyczny, negocjacje. Nic jednak nie wiem - i to jest najgorsze - podkreśla Asher.

Pożegnanie na Whatsappie

Mieszkający w pobliżu Tel Awiwu Ido Dan zastanawia się, jaki los spotkał pięcioro jego krewnych. Rodzina mieszkała w kibucu, który został zaatakowany przez Hamas. O tym, co się dzieje, Dana informowała przez komunikator Whatsapp jego kuzynka Hadas.

Pożegnała się. Wysłała serce i napisała: "Kocham was wszystkich. Nie jestem pewna czy uda nam się to przeżyć" - odczytuje wiadomość mężczyzna.

Żyjąca w kibucu rodzina mężczyzny w sobotę rano uciekła do schronu, słysząc alarm ostrzegający przed ostrzałem rakietowym. W relacjach na komunikatorze Hadas opisywała, że wszędzie słychać strzały i krzyki w języku arabskim.

"Dzieje się tu coś strasznego. To jak Holokaust. Wszystkich zabijają" - pisała kobieta. Potem kontakt z nią się urwał. Hadas przeżyła. Terroryści uprowadzili jednak dwoje jej kilkunastoletnich dzieci, jej byłego męża, siostrzenicę i 80-letnią matkę.  

Proszę, uwolnijcie ich. Niewola to nie jest miejsce dla dzieci, to nie jest miejsce dla starszej osoby - apeluje Ido Dan.

Według ostatnich informacji liczba ofiar śmiertelnych ataku Hamasu na Izrael wzrosła do 900. Co najmniej 2600 osób zostało rannych. Ministerstwo Zdrowia Gazy poinformowało, że w izraelskich nalotach zginęło już co najmniej 770 Palestyńczyków, a 4000 zostało rannych.