"Strażnicy czekali na mnie, zapytali, czy to ja boksuję na HBO, a potem zaprosili mnie na bok. Przekreślili mi ważną do 2018 roku wizę i powiedzieli, że jest nieważna" – tak wydarzenia na lotnisku w Chicago relacjonował w rozmowie z ringpolska.pl Artur Szpilka. Pięściarz, który 25 stycznia na gali w Nowym Jorku ma zmierzyć się z Bryantem Jenningsem, nie został wpuszczony na terytorium Stanów Zjednoczonych. "Jestem niesamowicie wkur... całą sytuacją, nie rozumiem, o co chodzi, coś tu nie gra" – podsumował dosadnie.

Według nich, moja wizja jest nieważna (...). Zawsze pytano mnie na lotnisku, za co siedziałem w więzieniu, odpowiadałem, że za bójki i przechodziłem dalej. Teraz było inaczej, kazano mi wracać do Polski - opowiadał w rozmowie z ringpolska.pl "Szpila", który w ubiegłym roku stoczył w Stanach Zjednoczonych dwie walki.

Siedzę aktualnie na lotnisku w Monachium, czekam na samolot do Warszawy i będę starał się załatwić tę sprawę. Jestem niesamowicie wkur... całą sytuacją, nie rozumiem, o co chodzi, coś tu nie gra. Jestem zmęczony, wkur..., ale mam nadzieję, że uda się wszystko załatwić na czas - podsumował.

Walka z Jenningsem pod znakiem zapytania

Amerykańskie służby graniczne zarzucają Szpilce złamanie prawa wizowego. Korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, który rozmawiał z przedstawicielami służb granicznych na lotnisku w Chicago, ustalił, że pięściarz prawdopodobnie w przeszłości przedłużył swój pobyt w USA lub chciał wjechać do Stanów na nieodpowiedniej wizie. Pojawiły się też informacje, że chodzi o to, że był karany.

Sprawa będzie wyjaśniania, ale to z pewnością potrwa. Zajmuje się nią już wynajęty specjalnie na tę okazję ekspert od prawa imigracyjnego. Istnieje jednak duże ryzyko, że do zapowiadanej walki nie dojdzie.

ringpolska.pl / RMF FM