W taki sposób będziemy określać warunki brzegowe porozumienia z Unią Europejską w sprawie KPO, by były dla nas akceptowalne. Liczę na to, że w kwietniu może na początku w maja do takiego porozumienia dojdzie - powiedział premier Mateusz Morawiecki. O jakie porozumienie chodzi? "Polskie władze zażądały, żeby KE odstąpiła od ściągania kar" - usłyszała dziennikarka RMF FM. Chodzi o karę 1 mln euro dziennie nałożoną przez TSUE za niewykonanie lipcowego orzeczenia w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej. Ten warunek był niemożliwy do spełnienia przez KE ze względów traktatowych.

Premier Morawiecki był pytany na konferencji prasowej, czy 9 kwietnia podczas wizyty przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen dojdzie do porozumienia dotyczącego Krajowego Planu Odbudowy (KPO).

"Jeszcze nie ma szans na przyjęcie Krajowego Planu Odbudowy, ponieważ nie doszliśmy do porozumienia. Polska jest suwerennym krajem, mamy swoje zasady i w taki sposób będziemy określać warunki brzegowe porozumienia z Unią Europejską, które są dla nas akceptowalne. Cały czas liczę na to, że w kwietniu może na początku maja do takiego porozumienia dojdzie, ale tym razem nie będzie to możliwe" -  powiedział.

Dlaczego 9 kwietnia stał się nierealny? Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, strona polska zaczęła wysuwać nierealistyczne żądania. KE była natomiast gotowa zaakceptować polski KPO bez czekania na przegłosowanie w Sejmie nowej ustawy likwidującej Izbę Dyscyplinarną. Były już uzgodnione tzw. kamienienie milowe (rozpisanie na etapy realizacji orzeczenia TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej), czyli wpisane do tekstu KPO warunki wypłaty pierwszej transzy. 

"Polskie władze zażądały, żeby KE odstąpiła od ściągania kar" - usłyszała dziennikarka RMF FM. Chodzi o karę 1 mln euro dziennie nałożone przez TSUE na wniosek KE za niewykonanie lipcowego orzeczenia w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej (na dzisiaj to już 152 mln euro czyli 649 miliony złotych). 

Ten warunek był niemożliwy do spełnienia przez KE ze względów prawnych i traktatowych. "Wszyscy o tym wiedzą, że KE nie może odstąpić od ściągania kar ani nie może umorzyć już naliczonej kary, bo to nie jest sprawa polityczna, którą można negocjować czy uzgadniać - tylko kwestia prawna" - usłyszała dziennikarka RMF FM od eksperta prawnego unijnych instytucji. 

Chodzi o to, że KE "ma obowiązek traktatowy, by pilnować wykonywania przez kraje UE orzeczeń TSUE, a w tym wypadku orzeczeniem jest właśnie postanowienie o karach". 

Jak się dowiedziała dziennikarka RMF FM, polskie władze chciały także, aby KE wycofała wniosek o nałożenie kar, co również jest na obecnym etapie niemożliwe. KE musiałaby wykazać, że nastąpiły w polskim sądownictwie takie zamiany, iż wniosek o kary stał się bezprzedmiotowy. A na obecnym etapie nie została nawet uchwalona ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną. 

"Strona polska przeszarżowała" - usłyszała dziennikarka RMF FM w Brukseli. "To jest pomieszanie porządku politycznego i stricte prawnego. To jest tak, jakby ktoś po prostu nie chciał, żeby doszło do porozumienia" - powiedział jeden z rozmówców w KE. "Okazja została zmarnowana" - dodał. 

Opracowanie: