​Używanie określeń "haniebne wyroki" wymaga wykazania w konkretnych sprawach, na czym ta haniebność polegała - powiedział rzecznik SN sędzia Michał Laskowski, odnosząc się do słów premiera Mateusza Morawieckiego z wystąpienia w Parlamencie Europejskim. W środę w siedzibie Parlamentu Europejskiego odbyła się debata dotycząca przyszłości Unii Europejskiej, której głównym mówcą był premier Morawiecki. Podkreślał on m.in., że Unia targana w ostatnich latach kilkoma kryzysami, znalazła się na zakręcie, na którym musi ponownie wsłuchać się w głos swych obywateli. W swoim wystąpieniu krytykował też plany ograniczenia finansowania polityki spójności.

Odnosząc się do zarzutów części eurodeputowanych wobec zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości, Morawiecki zwracając się do krytykujących go europarlamentarzystów, zapytał, czy wiedzą, że "sędziowie stanu wojennego, sędziowie w latach 80. skazywali jego towarzyszy broni na 10 lat więzienia". Wielu innych skazywali (oni) na wieloletnie więzienia. Moi koledzy byli, niektórzy z nich, zamordowani - podkreślił.

Czy wiecie, że ci sędziowie z czasów stanu wojennego, niektórzy z nich, ci, którzy wydawali haniebne wyroki, dzisiaj są w tym bronionym czasami przez was Sądzie Najwyższym? Jest kilku sędziów stanu wojennego, którzy do dzisiaj tam są - kontynuował.

Odnosząc się do wypowiedzi premiera w PE, Laskowski powiedział na konferencji prasowej, że w sprawie sędziów z czasów stanu wojennego "wymieniane są najróżniejsze nazwiska", jednak spośród wymienianych czynnymi sędziami w SN są dwie osoby: Waldemar Płóciennik i Józef Iwulski.

W przypadku Płóciennika Laskowski przypomniał, że sędzia złożył w tej sprawie wyjaśnienie, które zostało opublikowane na stronie internetowej SN 30 stycznia. 

Odnosząc się do doniesień dotyczących sędziego Iwulskiego, Laskowski poinformował dziennikarzy, że sędzia potwierdził w trakcie rozmowy z rzecznikiem SN fakt orzekania w jednej tzw. politycznej sprawie i - jak podał Laskowski - "być może jutro opublikuje w tej sprawie własnoręczne oświadczenie".

Laskowski podkreślił, że prezes Iwulski, będąc sędzią sądu wojewódzkiego, w czasie stanu wojennego został powołany do obowiązkowej służby wojskowej w sądzie wojskowym. Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale szereg sędziów zostało wówczas powołanych do odbywania obowiązkowej służby wojskowej w tej formie. W trakcie jego odbywania uczestniczył w wydaniu jednego wyroku, który miał zabarwienie polityczne - powiedział rzecznik.

Jak poinformował, wyrok dotyczył pięciu osób. Dodał, że prezes Iwulski wobec wszystkich zgłosił zdanie odrębne domagając się ich uniewinnienia wskazując powody prawne, a wobec dwóch dodatkowo wskazał na brak dowodów. W tej sprawie pojawiają się przekłamania np. wczoraj w TVP Info, nawet w programie, w którym uczestniczyłem, pojawiły się informacje, że to zdanie odrębne, które dotyczyło dwóch osób. Nie, dotyczyło wszystkich pięciu - powiedział Laskowski.

W ocenie rzecznika SN, "używanie określeń 'haniebne wyroki' wymaga wykazania w konkretnych sprawach, na czym ta haniebność polegała", o co - jak zaznaczył Laskowski - wielokrotnie proszono premiera Morawieckiego. Wydaje się, że używając takich argumentów należałoby wskazywać konkretne osoby, konkretne sprawy i konkretne wyroki z okolicznościami, opisywać je i dokonywać oceny - podkreślił Laskowski.

Dodał, że niedopuszczalne jest stosowanie odpowiedzialności zbiorowej.

Czwartkowa "Gazeta Polska Codziennie" podała, że sędzia Józef Iwulski był w składzie orzekającym, który w 1982 r. skazał działaczy opozycji niepodległościowej. Gazeta powołuje się na materiały archiwalne IPN, które wskazują na wyroki w sprawach dotyczących opozycji wydawane w latach stanu wojennego przez ppor. Józefa Iwulskiego, sędziego sądów wojskowych w Krakowie i Warszawie. 

(ph)