7 września 2012 r. odbyło się przesłuchanie szefa Amber Gold Marcina P., który złożył wniosek o przyznaniu mu statusu "małego świadka koronnego" - zeznała prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku Anna Gurska przed sejmową komisją śledczą. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytania komisji, dotyczące tego, kiedy dowiedziała się, co znajduje się na podsłuchach założonych m.in. Marcinowi P. przez ABW.

7 września 2012 r. odbyło się przesłuchanie szefa Amber Gold Marcina P., który złożył wniosek o przyznaniu mu statusu "małego świadka koronnego" - zeznała prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku Anna Gurska przed sejmową komisją śledczą. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytania komisji, dotyczące tego, kiedy dowiedziała się, co znajduje się na podsłuchach założonych m.in. Marcinowi P. przez ABW.
Marcin P. / Tomasz Gzell /PAP

To kiedy się pani dowiedziała, że w spółce OLT Express pracuje Michał Tusk? - dopytywała szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS). Pod względem procesowym pierwszy raz dowiedziałam się o tym 7 września (2012-PAP). Nie wykluczam, że wcześniej były jakieś doniesienia medialne w tym przedmiocie. Natomiast w materiale dowodowym, według mojej wiedzy, pojawiło się to 7 września - mówiła Gurska.

Dopytywana, co takiego wydarzyło się 7 września świadek poinformowała, że tego dnia odbyło się przesłuchanie szefa Amber Gold Marcina P. Jak relacjonowała, podczas tego przesłuchania Marcin P. złożył wniosek o nadzwyczajne złagodzenie kary. Jak wyjaśniła Wassermann - był to wniosek o tzw. "małego świadka koronnego".

Gurska mówiła, że Marcin P. złożył wówczas zawiadomienie o dwóch przestępstwach. Jedno z nich dotyczyło nieprawidłowości w urzędzie miejskim, które dotyczyły przekroczenia uprawnień w związku ze zmianą planów zagospodarowania. W tle miało być to związane z korzyścią majątkową, ale (Marcin P.) nie znał żadnych konkretów - zeznała. Wskazała też, że druga sprawa dotyczyła działania na szkodę portu lotniczego w Gdańsku.

Czy wtedy Marcin P. powiedział pani, że doszło do przekazania za pomocą pośredników łapówki dla wiceprezydenta Gdańska za zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego? - dopytywała Wassermann. Z tego co pamiętam, to powiedział, że uważa, że mogło tak być - odpowiedziała świadek. Dodała, że obie te sprawy zostały zarejestrowane.

W innej części przesłuchania, Gurska była pytana o to, czy i kiedy uzgadniała z przełożonym lub funkcjonariuszem ABW konieczność przesłuchania Michała Tuska. Nigdy nie rozmawiałam z funkcjonariuszami ABW o Michale Tusku, tak mi się wydaje - odparła. Dodała, że ze swoimi przełożonymi mogła o nim rozmawiać przy sporządzaniu wyciągów z protokołów.


Wiceszef komisji Jarosław Krajewski (PiS) kontynuując wątek Michała Tuska, pytał świadka, kto podjął decyzję, by go nie przesłuchiwać. Świadek odparła, że wątek M. Tuska pojawił się w kontekście sprawy działań na niekorzyść gdańskiego portu lotniczego i nie wydawało się jej to wtedy priorytetem. Nie przypominam sobie, abym planowała przesłuchanie Michała Tuska - stwierdziła.

Krajewski poruszył też wątek Katarzyny P. i faktu, że mimo iż wspólnie z Marcinem P. prowadzili Amber Gold, to została zatrzymana dopiero w kwietniu 2013 r. podczas gdy Marcina P. zatrzymano 29 sierpnia 2012 r. Gurska przyznała, że w jej ocenie Amber Gold była firmą prowadzoną przez nich wspólnie. Zaznaczyła jednocześnie, że materiał dowodowy nie pozwalał na sformułowanie wobec Katarzyny P. zarzutów dotyczących oszustwa. Świadek podkreśliła też, że 10 października 2012 r. przedstawiła Katarzynie P. osiem zarzutów, ale zastosowano wobec niej inne środki zapobiegawcze.

W innej części przesłuchania świadek była pytana przez członków komisji o kwestię przeszukań w nieruchomościach należących do Marcina P. Z tego co pamiętam wydałam takie postanowienie 15 sierpnia i w tym postanowieniu były wskazane wszystkie siedziby spółek i miejsca zamieszkania, w których mogły znajdować się dowody rzeczowe - zeznała.

Wassermann zwróciła jednak uwagę, że we wniosku nie znalazły się dwie lokalizacje - dworek w Rusocinie oraz jedno z mieszkań Marcina P. Dlaczego dwa adresy znalazły się dopiero w późniejszym okresie - dopytywała Wassermann. Świadek wskazała, że jeśli chodzi o Rusocin, to "nie było ustaleń, że tam może znajdować się dokumentacja lub dowody rzeczowe".


(mn)