Około 15 grudnia do Sejmu ma wpłynąć kontrowersyjny projekt zakazujący organizowania gier w sieci oraz przyjmowania zakładów bukmacherskich. Dokument był poprawiany dwa razy. Rok temu miał być jednym ze sztandarowych projektów ekipy PO targanej aferą hazardową.

Najpierw projekt został skrytykowany przez Komisję Europejską i odesłany do Polski do poprawy. Ma szansę zostać przyjęty, jeżeli tym razem wróci z Brukseli bez kolejnych poprawek. Jest to bardzo możliwe, bo z radykalnych haseł premiera Donalda Tuska o blokowaniu internetu, niewiele zostało.

Rząd musiał ustąpić i zmienić strategię walki z hazardem w sieci: nie powstanie m.in. indeks stron zakazanych. Gabinet Tuska zamiast blokować dostęp do internetowego pokera, teraz chce ścigać siedzących przed komputerem.

Po tej burzliwej dyskusji, nie ma intencji blokowania serwerów zakładów bukmacherskich. Będziemy się skupiać na tym aby identyfikować osoby , które grają nielegalnie po dokonywanych przelewach - przyznaje szef służby celnej minister Jacek Kapica.

Nic nie wyszło również z pomysłu zakazu reklamowania hazardu. Jedyny "pozytywny" skutek afery hazardowej to mniej automatów do gry.