"Ukraińscy oligarchowie, miliarderzy, właściciele hut i fabryk na wschodzie kraju wcale nie marzyli o zbliżeniu kraju z Unią Europejską. Z Rosji sprowadzają surowce, sprzedają tam swoje towary. Z kolei pochodzenie ich majątków i metody prowadzenia biznesu mogą budzić wątpliwości, więc nie uśmiechają im się unijne regulacje" - przyznaje w rozmowie z RMF FM Jarosław Kożuch, ukrainista, ekspert i członek zarządu Instytutu Kościuszki.

Michał Zieliński: Jak to możliwe, że Ukraina wybrała Rosję, a nie Unię Europejską. Komu to się opłaca?

Jarosław Kożuch: Jest to korzystne przede wszystkim dla elit, które korzystają z otwartości rynku rosyjskiego - bardzo dla nich atrakcyjnego - i korzystają z tanich surowców. Rosja ma dobrą politykę surowcową wobec krajów, które wspierają Rosję  

Wyłączając ceny rosyjskiego gazu dla Ukrainy, które są rujnujące dla budżetu tego kraju...

Obecnie tak, natomiast kiedy Ukraina przystąpi do unii celnej, kiedy porozumie się z Rosją, to cena gazu będzie zupełnie inna.

Czyli w podejściu Rosji do Kijowa jest nie tylko... kij, ale i marchewka. Co oprócz gazu jest marchewką. Czym jeszcze Rosja skusiła ekipę Janukowycza?

Bez wątpienia marchewką jest też otwarty rynek rosyjski. W wielu miastach przygranicznych w Charkowie, w okolicach, większość eksportu jest wysłana wprost do Rosji

Umowny podział Ukrainy na zachód i wschód nie wynika tylko z różnic historycznych, kulturowych, językowych, ale też ekonomicznych. Wschód jest bardziej związany z Rosją gospodarczo, ale zachód być może miałby większy interes w tym, żeby dążyć do Unii. Taka teza się broni?


Bezwzględnie tak. Nie tylko historia, ale i bieżące uwarunkowania gospodarcze powodują, że można z pewnym uproszczeniem podzielić Ukrainę na wschodnią prorosyjską i zachodnią, proeuropejską.

Przemysł na wschodzie, wielkie fabryki, należą do oligarchów. To oni ciążą ku Rosji, tam szukając gwarancji dla swoich interesów, dla swoich majątków. Co mogliby zyskać, gdyby Ukraina jednak zwróciła się w stronę Europy.

Na pewno oligarchowie zyskaliby dostęp do rynków europejskich. Oprócz tego mogliby dywersyfikować źródło swoich majątków, mogliby inwestować w firmy europejskie, których nie byłoby tak łatwo przejąć. Mogliby legitymizować swoje majątki...

...bo one nie są czasem do końca czyste?

Powiedziałbym, że przeważnie nie są do końca czyste, zdobyte w sposób, który uznajemy za uczciwy.

Popuśćmy trochę jeszcze nieco wodze fantazji. Czy wyobraża pan sobie trzecią drogę, łączącą zbliżenie z Unią Europejską z unią celną z Rosją? Czy w ogóle jest jakaś trzecia możliwość?

Ta trzecia droga, to marzenie wielu polityków ukraińskich. To tzw. polityka wielotorowości. Chodzi mniej więcej o to, żeby umiejętnie balansować pomiędzy różnymi sojuszami i różnymi państwami i uzyskiwać dla Ukrainy to, co jest dla niej najlepsze. Natomiast patrząc na geopolitykę nie jest to korzystne dla Ukrainy w dłuższej perspektywie. Wcześniej czy później Ukraina będzie musiała przystąpić do jakiegoś sojuszu.