Milicja wyparła demonstrantów sprzed zablokowanych budynków rządu Ukrainy i usunęła stojące tam barykady. Nie doszło jednak do szturmu na Majdan Niepodległości, na którym obozują przeciwnicy władzy. Umundurowani i uzbrojeni ludzie w maskach zajęli serwery głównej partii opozycyjnej Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko, a opozycja ostrzegła, że nie da się zastraszyć władzom. Tak minął poniedziałek w Kijowie.

W taki oto sposób prezydent Wiktor Janukowycz zaprasza nas do okrągłego stołu - skomentował poniedziałkowe wydarzenia jeden z liderów opozycji Arsenij Jaceniuk. Wcześniej prezydent Wiktor Janukowycz oświadczył bowiem, że gotów jest rozmawiać z opozycją przy okrągłym stole o uregulowaniu sytuacji w państwie.

Po południu wojska wewnętrzne MSW i milicyjny specnaz Berkut przystąpiły do demontażu barykad i punktów kontrolnych ustawionych przez przeciwników rządu na drogach dojazdowych do siedziby prezydenta, premiera i parlamentu w Kijowie. W pierwszej kolejności zlikwidowano najdalsze barykady na dojściach do Majdanu Niepodległości. Rozebrali je młodzi ludzie, ochraniani przez zwarte kordony wyekwipowanej w kaski, pałki i tarcze milicji.

Ukraińskie MSW oświadczyło wtedy, że rozpoczęło akcję oczyszczania jezdni z protestujących w Kijowie ludzi oraz ustawionych przez nich barykad i namiotów. Resort podkreślił, że odblokowywane są jedynie budynki dzielnicy rządowej, a nie Majdan Niepodległości, gdzie obozują przeciwnicy rządu.

Milicja zaczęła wypierać protestujących z jezdni na ulicach Instytuckiej i Hruszewskiego, gdzie zablokowany jest ruch samochodowy. Do incydentów do chwili obecnej nie doszło - informowało po rozpoczęciu akcji centrum prasowe MSW. Ulica Instytucka jest drogą dojazdową do siedzib rządu i administracji prezydenta Wiktora Janukowycza. Przy Hruszewskiego znajduje się natomiast budynek Rady Ministrów.

Godzinę później opozycyjna partia Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko przekazała wiadomość o milicyjnym szturmie na jej siedzibę przy ulicy Turiwskiej w Kijowie. W tej chwili biura partii Batkiwszczyna szturmowane są przez milicję i specnaz Berkut. Berkut jest uzbrojony w broń automatyczną - głosił rozesłany mediom komunikat. Jej strona internetowa nie działała.

W tym samym czasie w centrum miasta około dwustu ubranych w kaski i uzbrojonych w pałki i tarcze milicjantów krok po kroku nacierało na tłum przed siedzibą Rady Ministrów, próbując wypchnąć go z tego miejsca. Funkcjonariusze nie podejmowali wobec ludzi żadnych działań, tylko systematycznie spychali ich w dół ulicy. Obecny na miejscu korespondent Polskiej Agencji Prasowej relacjonował, że milicja szła kordonem złożonym z siedmiu rzędów funkcjonariuszy. Naprzeciwko nich stała około 200-osobowa grupa demonstrantów z flagami narodowymi. Ludzie wykrzykiwali "Chwała Ukrainie!" i "Precz z bandytą!".

Następnie centrum wydarzeń ponownie przeniosło się na ulicę Turiwską, do siedziby Batkiwszczyny. Agencja Interfax-Ukraina poinformowała, że zajęli ją nie milicjanci, lecz funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Inne media podały zaś, że uzbrojeni ludzie w maskach wkroczyli także do znajdujących się w tym budynku redakcji dwóch portali internetowych i gazety. Rzeczniczka Batkiwszczyny Maryna Soroka przekazała, występując w telewizji internetowej "Hromadske TV", że SBU zajęła pomieszczenia portali INTV i Cenzor.net oraz redakcję gazety "Weczirni Wisti", w których znajdowali się dziennikarze. Wszyscy oni mają zakaz opuszczania pomieszczeń, w których przebywają - mówiła. Dziennikarze zostali zablokowani i faktycznie wzięci jako zakładnicy - dodała. Według jej relacji, funkcjonariusze SBU, którzy wkroczyli do sztabu jej partii, niszczyli znajdujący się tam sprzęt i meble i zachowywali się bardzo agresywnie.

Z czasem okazało się, że ludzie w maskach zabrali z siedziby Batkiwszczyny serwery partyjne. Poinformowała o tym gazeta internetowa Ukrainska Prawda. Rozmówcy gazety relacjonowali, że pracowników sztabu Batkiwszczyny rzucono na podłogę i nie pozwolono im wstać, dopóki zamaskowani funkcjonariusze nie wyłamali drzwi do serwerowni i nie wynieśli stamtąd partyjnych serwerów.

SBU zdementowała potem informacje, że to ona uczestniczyła w ataku na Batkiwszczynę, a do ataku przyznało się MSW, które wcześniej twierdziło, że to nie jego funkcjonariusze wtargnęli do siedziby partii. MSW wyjaśniło, że chciało w ten sposób zabezpieczyć materiały dowodowe w śledztwie o zwykłe przestępstwo gospodarcze.

W odpowiedzi na działania władz jeden z liderów ukraińskiej opozycji Arsenij Jaceniuk oświadczył, że prezydentowi Janukowyczowi nie uda się zastraszyć narodu rewizjami i aresztami. Zapowiedział, że na miejscu namiotów zwolenników opozycji, które w poniedziałek zlikwidowała milicja, powstaną nowe. Jeśli prezydent Janukowycz myśli, że z pomocą wojsk wewnętrznych i specnazu Berkut upora się z głębokim politycznym i gospodarczym kryzysem Ukrainy, to się głęboko myli - ostrzegł polityk.

W poniedziałek wieczorem na Majdanie wciąż były tysiące ludzi, stojących w zimnie i gęstym śniegu. Okoliczne restauracje zostały zamknięte - według ludzi: na polecenie władz.

(edbie)