"Coraz częściej możemy dostrzec takie sytuacje, w których władza wykorzystuje dane osobowe, informacje na temat konkretnych osób po to, żeby je w jakiś sposób zaatakować w debacie publicznej" - tak aktualny stan ochrony danych osobowych w naszym kraju na antenie Radia RMF24 oceniał Wojciech Klicki, prawnik i aktywista z Fundacji Panoptykon.

Z sondażu przeprowadzonego przez United Surveys na zlecenie RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że ponad 60 proc. respondentów nie czuje, że dotyczące ich dane są magazynowane i przetwarzane w rejestrach państwowych w sposób gwarantujący bezpieczeństwo

Bardzo wysoki poziom zaufania do państwowych rejestrów zadeklarowało tylko 0,8 proc. uczestników badania. Co trzeci ankietowany mówił o zaufaniu "raczej wysokim".

Dlaczego Polacy nie wierzą w bezpieczeństwo danych?

Powodów, dla których Polacy nie mają pewności, że ich dane przechowywane są bezpiecznie, może być kilka. Pierwszym z nich jest brak zaufania do nowych technologii, widoczny przede wszystkim wśród osób starszych, które nie są tak obyte z najnowszymi rozwiązaniami.

Nie ufamy temu, czego nie rozumiemy. To dość prosty mechanizm. Kiedy widzimy aplikacje, informacje o rejestrach, to nie do końca wszyscy mogą zrozumieć, w jaki sposób te dane są wykorzystywane, gdzie one trafiają, kto ma do nich dostęp - wyjaśniał Klicki.

Drugim wskazanym przez aktywistę powodem jest natomiast ogólny brak zaufania do władzy, która odpowiada za państwowy system przechowywania danych. Przytacza on aferę wokół byłego już ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Polityk opublikował na serwisie Twitter (obecnie X) prywatne informacje na temat lekarza, który publicznie krytykował poczynania rządu.

Nie trzeba być szczególnie zainteresowanym debatą publiczną, żeby zadać sobie pytanie, czy przypadkiem nie może to dotyczyć także mnie. I to budzi niepokój. Jeżeli minister Niedzielski mógł spojrzeć na recepty pana doktora Pisuli, to nie ma przeszkód, żeby spojrzał także na moją receptę - powiedział prawnik.

Rząd nie szanuje naszych danych?

Zdaniem gościa Radia RMF24 rządzący coraz częściej wykorzystują dane osobowe obywateli w celach politycznych. Jak mówił: "Coraz częściej możemy dostrzec taką sytuację, w której władza wykorzystuje dane osobowe, informacje na temat konkretnych osób po to, żeby je w jakiś sposób zaatakować w debacie publicznej".

Jako przykład takiego zachowania ekspert podaje sprawę pani Joanny, o której zrobiło się głośno w połowie tego roku. Kobieta miała problemy, między innymi w związku z zażyciem tabletki poronnej. To była pani, która dokonała aborcji i okazało się, że dzień czy dwa dni później ujawniono informacje na temat jej stanu zdrowia psychicznego. Próbowano ją oczernić po to, żeby podważyć opowiedzianą przez nią historię - mówił gość Radia.

Ochrona danych osobowych to problem nie tylko polityczny

Gość Radia RMF24 podkreśla jednak, że problem niewystarczającej ochrony danych osobowych to kwestia o znaczeniu nie tylko politycznym. Z sondażu wynika, że zwolennicy partii rządzącej także mają ograniczone zaufanie do centralnych rejestrów. Wskazuje to, że pewne problemy i pewne spostrzeżenia Polek i Polaków są ponadpartyjne - mówił.

Klicki wskazuje na potrzebę istnienia niezależnej instytucji, której zadaniem będzie patrzenie władzy na ręce w kwestiach związanych z zarządzaniem danymi. A także na konieczność stworzenia mechanizmów, które pozwolą obywatelom na większą kontrolę nad tym, co dzieje się z informacjami na ich temat.

Chodzi na przykład o to, żeby mieć możliwość bardzo szybkiego, sprawnego bądź automatycznego zgłoszenia potencjalnego nadużycia do Urzędu Ochrony Danych Osobowych czy do policji - wyjaśniał.

Większa ochrona danych osobowych jest potrzebna także w kontekście wielkich korporacji, takich jak Google czy Facebook. To jest model biznesowy, w którym my, jako użytkownicy, nie jesteśmy podmiotem, tylko przedmiotem. I on jest bardzo szkodliwy i dla społeczeństwa, i dla demokracji, i dla naszej prywatności - mówił aktywista. 

Może się wydawać, że ochrona danych osobowych w kontekście państwa i w kontekście wielkich korporacji to dwie różne kwestie, ale ekspert przestrzega przed takim patrzeniem. Te światy się przenikają. Przenikają się informacje, które na nasz temat są pozyskane przez jedną grupę. One czasami trafiają na drugą stronę - ostrzegał.

Opracowanie: Dorota Hilger

 

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.