Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło zmiany na lekcjach WF-u. Prowadzący zajęcia nie dostali jednak żadnych nowych wytycznych na piśmie. A zmiany wcale nie są kosmetyczne. Od teraz szkoły mają prowadzić zajęcia także dla uczniów, którzy wcześniej przynosili zwolnienia lekarskie. Ministerstwo wprowadziło lekcje dla wszystkich uczniów jako „antidotum na masowe zwolnienia”. MEN jednak nie ma dokładnych danych o skali tego problemu.

Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło zmiany na lekcjach WF-u. Prowadzący zajęcia nie dostali jednak żadnych nowych wytycznych na piśmie. A zmiany wcale nie są kosmetyczne. Od teraz szkoły mają prowadzić zajęcia także dla uczniów, którzy wcześniej przynosili zwolnienia lekarskie. Ministerstwo wprowadziło lekcje dla wszystkich uczniów jako „antidotum na masowe zwolnienia”. MEN jednak nie ma dokładnych danych o skali tego problemu.
Od teraz szkoły mają prowadzić zajęcia także dla uczniów, którzy wcześniej przynosili zwolnienia lekarskie / Lech Muszyński /PAP

W warszawskim Liceum Ogólnokształcącym nr 47 nauczycielki dziwią się, gdy pytam o zmiany. W tej szkole zajęcia dla jednej klasy (dwóch grup) prowadzi dwóch pedagogów. Nie ma więc problemów z podziałem na ćwiczących w poprzednich latach i na nowych uczniów, wcześniej ze zwolnieniami.

Jakie rozwiązania proponują na przykład dla uczniów z chorobami serca? Musimy wiedzieć, jakie ćwiczenia może wykonywać dany uczeń. Jeśli była to choroba serca, możemy zaproponować gimnastykę - mówi nauczycielka WF-u Grażyna Szylberg - Problem jest na przykład na sali gimnastycznej, ale możemy zaangażować ich do sędziowania, liczenia punktów w rozgrywce meczu. Wcześniej ci uczniowie mieli wolne i nie wiedzieli nawet, ile osób stoi w polu jednej drużyny siatkarskiej, czy ilu jest zawodników na boisku piłkarskim.

Jeśli szkoła ma siłownię jest prościej - dodaje wuefistka Maryla Kozaczuk. I dodaje, że to sprawiedliwe rozwiązanie, każdy powinien się ruszać, nawet niepełnosprawny. Oczywiście w dużych szkołach łatwiej wyodrębnić grupy równolatków, którzy wcześniej nie chodzili na zajęcia wychowania fizycznego. Małe szkoły często mają z tym problem. I z osobnymi zajęciami, i z liczbą nauczycieli, i z miejscem specjalistycznych ćwiczeń.

Ministerstwo jest jednak nieugięte. W zdecydowanej większości przypadków nie widzę powodów, by dzieci były zwalniane z zajęć w ogóle - mówi minister edukacji, Joanna Kluzik-Rostkowska. Są tylko grupy ćwiczeń, których dziecko nie może wykonywać. WF to bardzo ważne zajęcia, na których powinna się liczyć aktywność, systematyczność, zaangażowanie. Kiedy proponowaliśmy te zmiany w rozporządzeniu, rzeczywiście część nauczycieli mówiła, że od dawna tak pracują; część jednak była sceptyczna, bo dla nich liczyły się wyniki uczniów. Myślę, że to pewien proces w kwestii świadomościowej - dodaje szefowa MEN. Z drugiej strony przyznaje, że także przez wielu wuefistów zajęcia sportowe są traktowane jako "przedmiot drugiej kategorii".

Czego się Jaś nie nauczy... - czyli powody zwolnień z WF-u

Wstyd w okresie dojrzewania, walka o lepsze oceny na innych przedmiotach, czy wreszcie - lenistwo. Powodów opuszczania zajęć wychowania fizycznego jest mnóstwo.

Minister służy przykładem, który - jak sama przyznaje - często powtarza: Jest Jaś. Jaś jest bardzo dobrym uczniem. Jest w piątej czy szóstej klasie. Ma same szóstki. Bardzo mu zależy by mieć najlepsze wyniki, no ale właśnie nie jest najsprawniejsze i ma z tym kłopot. W związku z tym mama Jasia nie chce mu psuć świadectwa, idzie do lekarza i mówi: Panie doktorze, może pan wypisze zwolnienie mojemu dziecku.

Ale zwolnienia z WF-u nie dotyczą tylko prymusów. Bardzo duży problem jest też na poziomie gimnazjum. Tu duży wpływ ma samorząd. Bo istotnie są na przykład dziewczynki w okresie dojrzewania nie chcą brać udziału w zajęciach koedukacyjnych, gdy sala gimnastyczna jest dzielona z grupą dorastających chłopców - tłumaczy Kluzik-Rostkowska. Rozwiązania tych kwestii... leżą już jednak po stronie samorządów. 

Nowe ocenianie: skok przez kozła czy skok przez płotki?

Nauczycielki z 47 LO w Warszawie dziwią się też "nowym metodom oceniania". My stosowałyśmy już wcześniej taką formę oceny - czyli zaangażowanie w pracę, aktywność - od kilku lat. Dokładnie od wprowadzenia nowej podstawy programowej - mówi Grażyna Szylberg.

Nauczyciel wychowania fizycznego z innej szkoły przyznaje jednak, że jest też część pedagogów, którzy nie przykładają się do zajęć i trudno im inaczej oceniać uczniów. Prosi o anonimowość i przyznaje: W wielu szkołach jest zasada: "majta i grajta", a nauczyciel ma niemal 45 minut dla siebie. Tak jest zwłaszcza na zajęciach dla grup chłopców, którzy na każdym WF-ie grają w piłkę nożną. Jeśli nauczyciel się zaangażuje - przeprowadzi kilkuminutową rozgrzewkę. Istnieje ryzyko, że WF wcale nie będzie traktowany lepiej. A żeby wszyscy byli zadowoleni, średnia każdej klasy z tego przedmiotu będzie wynosiła 5,0.