"Szkoda, że nikt z komisji Millera nie przyszedł na to spotkanie. Mamy do jej przedstawicieli mnóstwo pytań. Polska upadła na kolanach smoleńskich"- mówi prof. Kazimierz Nowaczyk. To jeden z ekspertów zaproszonych na wtorkową "Debatę Smoleńską".

Tomasz Skory: Panie profesorze, czy pan jest mocno zawiedziony tym, że nikt z komisji Jerzego Millera nie przyszedł? 

Kazimierz Nowaczyk: Bardzo mocno, tak. Ja liczyłem, że jednak ktoś się zjawi.

Jednym z głównych zastrzeżeń jakie pan ma do raportu Millera jest sprawa TAWSA 38. Na czym polega to zastrzeżenie?

TAWS 38 to jest niezależnie odczytane w Stanach Zjednoczonych nagranie z systemu zamontowanego w tym samolocie. To jest system produkcji amerykańskiej, który ma ostrzegać przed zbyt wczesnym i zbyt szybkim zbliżaniem się do ziemi.

W tym wypadku co wykazuje ten system?

W tym wypadku to nie jest alarm akurat, tylko to jest zanotowane lądowanie samolotu, które dokonywane jest przez ten system przy każdym locie. Lądowanie jest rejestrowane automatycznie przez ten system. W tym momencie samolot był na wysokości barycznej zapisanej przez to urządzenie 36 metrów.

Co z tego wynika? Bo to chyba niemożliwe lądować na wysokości 36 metrów?

Niemożliwe. Oznacza to, że musiały być inne czynniki, które wywołały ten alarm.

Te inne czynniki, to jak mówią pańscy koledzy naukowcy, po prostu wybuch, albo mówiąc inaczej gwałtowna zmiana ciśnienia wewnątrz kadłuba?

To akurat wywoływane jest przez czujnik, który znajduje się w goleni samolotu, czyli w jego kołach. I być może wybuch spowodował gwałtowne wciśnięcie. To trzeba wielu ton siły na to, żeby wcisnąć gwałtownie podwozie samolotu. To mogło się zdarzyć w trakcie jakiejś awarii. Bardzo dużej awarii systemu zasilania samolotu, jakiś przeskok impulsu, który wywołał coś takiego.

Zgromadzeni tu naukowcy są dość jednoznacznie identyfikowani jako zwolennicy teorii o wybuchu. Nie mówię zamachu, bo to trochę za daleko powiedziane, ale pan też na konferencji powiedział, że wszystko to, co pan badał, świadczyło o tym, że ogon samolotu oderwał się jeszcze podczas lotu.

Tak, to nawet to, w którym momencie przestały zapisywać urządzenia tego samolotu.  To świadczy o tym ze najbardziej prawdopodobne jest odpadnięcie ogona samolotu jeszcze w powietrzu.

Panie profesorze jak pan wytłumaczy, jak można wytłumaczyć, obecność nitów w zwłokach części ofiar, bo to jest bardzo zagadkowe i łączy się z wybuchem. Nawet każdemu laikowi. 

To doktor Berczyński jest osobą, która okazała się nam bardzo pomocna w naszym zespole. Nie tylko ze względu na to, że mamy tą zagadkę z nitami, ale w ogóle że ją mamy. Ponieważ doktor Berczyński jeszcze przez ekshumacją zwłok pani Anny Walentynowicz zwrócił uwagę na nity i na sposób, w jaki one zostały wyrwane z samolotu. Gdyby nie ta informacja może mecenas Hambura, który uczestniczył przy tej ekshumacji przeoczyłby te nity, a tak już wiedział o ważności tego elementu w badaniu katastrofy i w badaniu zwłok.


Ten TAWS 38 to jest bardzo niepokojąca rzecz, bo z dokumentów komisji Millera wynika ze on został ukryty, schowany, zamazany na zdjęciach. Zupełnie jakby chodziło o ukrycie nie tylko jego, ale czegoś, o czym on świadczy, czego...

Przede wszystkim on został ukryty. To, w jaki sposób to zrobiono, świadczy, że został ukryty intencjonalnie. Nie można mieć, co do tego wątpliwości. Natomiast trzeba powiedzieć jedną rzecz, że TAWS  38 po prostu zadaje kłam trajektorii wyznaczonej przez i ostatnim sekundom opisanym przez zarówno MAK jak i przez komisję Millera.

TAWS 38 mówi, że samolot leciał prosto, tymczasem komisja Millera, że wykonał półbeczkę i skręcił, tak?

Tak półbeczkę i skręcił, a TAWS 38 temu zaprzecza.

Jak pan sądzi, dlaczego komisja Millera i MAK i system TAWS 38 zamazały?

Nie wiem. Sądzili być może, że nikt do tego stopnia nie będzie analizował tych raportów.

Myśli pan, że to jest punkt, żeby podważyć wszystko, co te komisje ustaliły? Bo to jest... kluczowe sekundy lotu, zmiana trajektorii to jest coś, co tak naprawdę odwraca zupełnie sposób widzenia.

Nie tylko TAWS 38. Proszę zobaczyć na badania profesora prof. Biniendy, czy doktora Szuladzińskiego, czy teraz co doktor Berczyński mówi rozpadzie kadłuba samolotu, konstrukcjach samolotu. Ja przypomnę, doktor Berczyński mówił o amerykańskich przepisach, ale tupolew był dopuszczony do lotów do Stanów Zjednoczonych. Cofnięto mu to dopuszczenie, nie ze względu na wady konstrukcyjne, czy niewypełnianie praw amerykańskich, tylko dlatego,  ze względu na przekroczenie wysokości dźwięku, bo nastąpiły ograniczenia. Te samoloty nie mogą być zbyt głośne, bo lądują czasami w miastach i to...


A mówimy o tym, dlatego że nawet utrata 20-stu procent siły nośnej na jednym ze skrzydeł nie powinna wahać stabilnością samolotu.

Tak, to właśnie potwierdził Berczyński. Są inne prace amerykańskie, gdzie pokazują utrata do 50 procent skrzydła może być automatycznie regulowana przez automatycznego pilota.

Żadna półbeczka nie może się wtedy przytrafić.

Nie może się przytrafić, z tym, że problem dlaczego się tego nie stosuje nie wynika z tego, że to trudne czy nie, bo próby takich programów stworzenia już nawet były, tylko jest trudność, żeby ocenić czy to turbulencja czy urwane skrzydło. Żeby to nie zadziałało w sposób przypadkowy.

Panie profesorze pan skończył swoje wystąpienie takim bardzo donośnym oświadczeniem.

Że Polska upadła na kolanach smoleńskich, że to jest moje prywatne zdanie wynikające ze znajomości tych dwóch raportów i prośbą do dziennikarzy skończyłem też, którą podkreślam wielokrotnie, że jeżeli mają możliwość, to prosiłbym o zadanie tych pytań komisji Millera. My takich możliwości nie mamy i jednocześnie okazuje się, że członkowie komisji Millera, z ich wypowiedzi wynika, że oni tak naprawdę nie znają tych materiałów, które myśmy prezentowali tu, a które w całości ma prokuratura.