Kukliński był zdrajcą? Był nim w takim razie także i Romuald Traugutt, który złamał przysięgę daną carowi Rosji. Był Jerzy Washington, który nie dotrzymał przysiąg składanych brytyjskiemu królowi. No i oczywiście Claus von Stauffenberg, który próbował zabić tego, któremu obiecywał dozgonną wierność.

O tym, że "Kukliński to zdrajca" najgłośniej i z największym przekonaniem mówią ci dziś, którzy budowali system stworzony i stawiający pomniki ludziom, których - rozumując nawet ich kategoriami - nie można nazwać inaczej niż zdrajcami. Bohaterami PRL-u byli ludzie, którzy z otwartych działań przeciwko Polsce i współpracy z sowieckimi służbami specjalnymi czynili powód do chwały. Wielu działaczy KPRP i KPP było agentami radzieckiego wywiadu, stawiany na pomnikach PRL-owski bohater Karol Świerczewski walczył w szeregach Armii Czerwonej podczas polsko-bolszewickiej wojny 1920 roku, PPR-owskich twórców Polski Ludowej wiązały z sowieckim imperium najróżniejsze - również agenturalne więzy, współpracę wojskową i wywiadowczą z ZSRR w ramach Układu Warszawskiego, trudno kwalifikować inaczej niż jako, co najmniej, kolaborację z wrogim nam totalitarnym mocarstwem.

Nie chcąc zaczynać debaty nad historią ruchu komunistycznego, napiszę jedynie, że w ocenach różnych jego działaczy dostrzegam oczywiście światłocienie. Z trudem, bo z trudem, ale próbuję zrozumieć tych, którzy przesiąknięci utopijną wiarą w komunizm w lat 20 i 30 podejmowali współpracę z Sowietami. Znacznie gorzej jest z tymi, którzy przeszli do porządku nad stalinowskimi czystkami, wywózkami Polaków na wschód, mordem w Katyniu, brutalnym tłumieniem rewolucji węgierskiej i Praskiej Wiosny. Rozumiem, że mogą łudzić się i wmawiać sobie, iż służąc Układowi Warszawskiemu, PRL-owi i jego spec-służbom służyli Polsce, ale jednak, na ich miejscu, znacznie ostrożniej osądzałbym czyny Kuklińskiego.

Nie wiem i nie podejmuję się oceniać, czy to co robił pułkownik miało rzeczywiście kluczowy wpływ na upadek komunizmu. Czy dostarczanie Amerykanom planów wojskowych Układu Warszawskiego odegrało w przebiegu zimnej wojny rolę fundamentalną, czy tylko istotną. Tu nawet ci, którzy patrzą z sympatią na działalność Kuklińskiego, mają różne zdania. Jedno nie ulega dla mnie jednak wątpliwości. Szkodzenie militarnej potędze bloku sowieckiego (do którego zostaliśmy wcieleni siłą) było działaniem przynoszącym Polsce pożytek. Wyrywanie totalitarnemu smokowi zębów, mogło nam-Polakom przynieść wyłącznie korzyści. I z tego punktu widzenia, to co zrobił Kukliński wpisuje się w historię ludzi, którzy łamali wojskowe przysięgi uznając słusznie, że dla kraju i narodu ich czyn, będzie miał konsekwencje znacznie lepsze, niż ślepe trzymanie się wojskowych przyrzeczeń. Rozumieją to Niemcy, czyniąc z pułkownika Stauffenberga symbol niemieckiego oporu przeciwko nazizmowi. Kukliński też do pewnego momentu służył złej sprawie. I też przejrzał na oczy. Dla oceny jego działań ma oczywiście znaczenie, czy brał za to pieniądze, czy przyświecały mu wyłącznie motywy idealistyczne. Gdyby jednak było tak jak mówią Amerykanie i pułkownik narażał życie wyłącznie "dla sprawy", to - i piszę to bez wątpliwości - należą mu się pośmiertne godności i ordery.