Interweniujemy dziś w imieniu niepełnosprawnych pacjentów szpitala im. Dzieciątka Jezus w Warszawie. Osoby poruszające się na wózkach lub o kulach nie mogą zostawić samochodu na przyszpitalnym parkingu. Jak to możliwe, że legitymacja i specjalna karta osoby niepełnosprawnej w samochodzie nie upoważniają do wjazdu? Po mailu, jakiego dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM, sprawą zajęła się nasza dziennikarka Agnieszka Wyderka.

Osoba niepełnosprawna, która ma ważną legitymację i za szybą biało-niebieską kartę z wózkiem inwalidzkim, jest odprawiana przez ochronę 'z kwitkiem', czyli po specjalną przepustkę. Tłumaczenie ochrony jest dla mnie kuriozalne - mówi jeden z pacjentów szpitala. Pan z ochrony powiedział, że jakby chciał tak wszystkie samochody wpuszczać, to co by tam było na tym parkingu? Wniosek jest taki, że legitymacja i karta osoby niepełnosprawnej niczego nie dają. Natomiast zostawienie auta poza szpitalnym parkingiem graniczy z cudem, bo na palcach jednej ręki można policzyć miejsca dla niepełnosprawnych. Pozostałe miejsca są płatne.

To jest poniżanie osób niepełnosprawnych i kompletny brak zrozumienia naszych potrzeb - to opinie ludzi, którzy nie mogą samodzielnie się poruszać, a do tego uniemożliwia się im wjazd na wewnętrzny parking. Mamy taką znajomą, która musiała drugą panią wnosić na plecach do szpitala - opowiada mężczyzna, który sam jest niepełnosprawny i bardzo trudno mu przejść nawet kilka metrów. Inny kierowca, który przywiózł niepełnosprawną żonę aż z Podkarpacia, potwierdza, że takim ludziom trudno jest pokonać nawet kilka metrów. Są różne rodzaje niepełnosprawności i różne osoby - jedna może przejść kawałek, druga będąca na wózku - nie może.

Inny pacjent, którego przed szpitalem spotkała dziennikarka RMF FM, przyjechał ze Świętokrzyskiego. Jak mówi, ma problemy z kręgosłupem i ciężko jest mu się poruszać. Chciałem wjechać na szpitalny parking, ale nie zostałem wpuszczony przez ochronę. Powiedziano mi, że musimy mieć specjalne oświadczenie: trzeba iść do lekarza, załatwiać jakąś przepustkę i dopiero wtedy można wjechać. Jednak nawet i wtedy jest to mało prawdopodobne - dodaje niepełnosprawny kierowca.

Kwestię przepustek wyjaśnialiśmy u źródła, a więc w firmie ochroniarskiej, której pracownicy w ten sposób zbywali niepełnosprawnych. Nie jest możliwe, żeby nasi pracownicy chcieli przepustek, których nie wymaga dyrekcja szpitala - zapewnia Przemysław Skurski z zarządu firmy "Aromig". Jednocześnie obiecuje jednak, że dokładniej przyjrzy się pracy ochroniarzy na terenie szpitala. Sprawdzimy, jak to aktualnie wygląda, jak pracują ochroniarze, bo wcześniej nie mieliśmy żadnych skarg na pracowników z tamtego terenu. Natomiast przypomnienie i uwrażliwienie pracowników na pewno nic złego nikomu nie da, a może tylko poprawić jakość serwisu i dlatego będziemy rozmawiać z ochroniarzami - wyjaśnia.

Co w sprawie parkingu na zamiar zrobić 'wywołana do tablicy' dyrekcja szpitala? Zapukamy i do tych drzwi.