Archeolodzy z Kostrzyna nad Odrą odkryli urny sprzed dwóch tysięcy lat. Znaleziono je na terenie starożytnego cmentarzyska. Żeby dowiedzieć się, co jest w środku, postanowili najpierw je prześwietlić. A że nie mieli odpowiedniego sprzętu, zdjęcie rentgenowskie wykonali u weterynarza. I tak okazało się, że w jednej z urn – oprócz spopielonych kości – znajdowały się m.in. grot, włócznia czy elementy tarczy.


W czasie listopadowych badań na terenie starożytnego cmentarzyska koło Kostrzyna nad Odrą archeolodzy znaleźli urnę sprzed prawie 2000 lat. Wtedy rytuały pogrzebowe były różne.

Część zmarłych spalono i umieszczono ich szczątki w urnach ceramicznych lub bezpośrednio w dołach, część pochowano bez spopielenia. To właśnie odkrycie grobów szkieletowych było dla nas zaskoczeniem - opowiada kierownik badań, Krzysztof Socha z Muzeum Twierdzy Kostrzyn.

Kilka z urn zachowało się niemal w całości. Naukowcy postanowili prześwietlić je z wykorzystaniem aparatury rentgenowskiej (RTG), ale go nie mieli. O pomoc zwrócili się do... weterynarza.

Okazało się, że w jednej z urn, oprócz spopielonych kości, było bogate wyposażenie: grot włóczni, umba i imacz - elementów tarczy. Naukowcy uważają, że są to atrybuty wojownika.

W tym roku archeolodzy odkryli w sumie ponad 100 metalowych zabytków, które stanowiły wyposażenie zmarłych. Wśród nich dużo ozdobnych zapinek, które służyły do spinania ubrań. Badacze ustalili, że część z odkrytych w tym roku przedmiotów nie była wykonana lokalnie - sprowadzono je z terenów Cesarstwa Rzymskiego.