Na orbicie Ziemi, na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej rozpoczyna się w sobotę eksperyment, który można nazwać... wielkim nadmuchiwaniem. "Wielkim" może nie tyle ze względu na czas trwania samej procedury czy nawet objętość nadmuchiwanego obiektu, ale znaczenie, jakie dla przyszłości lotów kosmicznych i ewentualnych planów zasiedlania Księżyca czy Marsa może mieć jego sukces. I nadziejami, jakie się z nim wiążą.

O 11:30 czasu polskiego rozpocznie się procedura wyjmowania z pojazdu towarowego Dragon nowatorskiej kapsuły BEAM (Bigelow Expandable Activity Module) i przyłączania jej do modułu Tranquility z pomocą automatycznego ramienia Canadarm2. Manewr potrwa około 4 godzin.

BEAM to eksperymentalna kapsuła zbudowana w ramach kontraktu z NASA przez firmę Bigelow Aerospace, założoną i finansowaną przez milionera branży hotelarskiej Roberta Bigelowa. Jej misja na orbicie ma posłużyć do praktycznych testów technologii nadmuchiwalnych modułów kosmicznych, które wyruszają na orbitę jako małe ładunki, by prawdziwe rozmiary osiągnąć po wypełnieniu powietrzem już na orbicie. Bigelow marzy o budowie w ten sposób stacji kosmicznej, a potem ewentualnych baz na Księżycu czy Marsie - BEAM to kolejny krok do realizacji tych planów.

Kapsuła pozostanie przyłączona do ISS w obecnej postaci przez ponad miesiąc. Pod koniec maja dojdzie do jej fizycznego nadmuchania, po którym zwiększy swoją objętość około 5 razy. Tydzień później, po sprawdzeniu szczelności, po raz pierwszy wejdą do niej astronauci i rozpocznie się zaplanowany na dwa lata okres testów. Załoga stacji nie będzie przebywać we wnętrzu BEAM dłużej niż kilka godzin przy okazji zaledwie kilku wizyt w roku. Będzie jednak miała wtedy okazję do oceny warunków panujących we wnętrzu kapsuły i zebrania wyników prowadzonych tam eksperymentów.

Testy mają wykazać, na ile tak zaprojektowany i zbudowany moduł chroni załogę i aparaturę przed promieniowaniem kosmicznym, na ile utrzymuje szczelność i chroni wnętrze przed chłodem otwartej przestrzeni kosmicznej.

Po zakończeniu testów BEAM zostanie odłączony i spłonie, spadając w gęste warstwy atmosfery.