W Czechach już blisko połowa z 200 szpitali jest sprywatyzowana. Z kolei u Słowaków właśnie rozpoczęła się wielka reforma, która ma uzdrowić zadłużoną na blisko 150 milionów euro słowacką służbę zdrowia.

W Czechach szpitale kupują bogaci biznesmeni. Pozbywają się ich urzędy wojewódzkie, które przejęły je w ubiegłym roku od rządu.

Jeśli już na coś choruje, to może się leczyć nawet w Pradze czy gdziekolwiek. Jeśli musi przejść operację oczu, jedzie do szpitala w Ostrawie. Żaden problem - mówi RMF wicestarosta czeskich Zlatych Hor, który nadzoruje służbę zdrowia w gminie.

Słowacy już od dłuższego czasu muszą płacić niemal za wszystko – każda wizyta u lekarza, wypisana recepta czy przyjazd karetki kosztuje 20 koron (ok. 2 zł). Niby niewiele, ale nasi południowi sąsiedzi narzekają. Drogie leki, drogi pobyt w szpitalu, za wszystko się płaci - mówią.

Reforma, która wejdzie 1 stycznia, dąży do jeszcze większej prywatyzacji służby zdrowia. Przed dwoma tygodniami, mimo weta prezydenta, parlament uchwalił sześć ustaw, które mają uzdrowić tamtejszą służbę zdrowia.

I tak m.in. 5 towarzystw zajmujących się ubezpieczeniami zdrowotnymi ma stać się spółkami akcyjnymi; na rynek wejdą także szpitale, a odpłatność obejmie jeszcze więcej procedur medycznych.