Jądro komety 67P/Churiumov-Gerasimenko nie przypomina może spodziewanej brudnej śnieżnej kuli, ale to nie oznacza, że śniegu, czy też raczej lodu w ogóle tam nie ma. Naukowcy Europejskiej Agencji Kosmicznej opublikowali właśnie zdjęcia wskazujące na miejsca, gdzie taki lód spod warstwy gruzu i pyłu wystaje. Obrazy zarejestrowane z pomocą kamery wysokiej rozdzielczości sondy Rosetta publikuje w najnowszym numerze czasopismo "Astronomy & Astrophysics".

Obserwacje ewolucji komet zbliżających się do Słońca wskazały, że w istotnej części muszą się one składać z lodu, który pod wpływem rosnącego promieniowania słonecznego sublimuje. Gaz wraz z pyłem ucieka potem w przestrzeń tworząc malowniczą otoczkę, wreszcie warkocze. Jak się jednak okazuje, część pyłu pozostaje w pobliżu jądra komety i w miarę, jak jego aktywność w czasie oddalania się od Słońca maleje, zaczyna opadać. To dlatego powierzchnia jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko podobnie, jak inne - obserwowane podczas poprzednich misji - jest ciemna i lodu na niej praktycznie nie widać.

Badania sondy Rosetta wykazały wcześnie wokół jądra obecność takich gazów, jak para wodna, dwutlenek i tlenek węgla. Można było się spodziewać, że ulatniają się one z zamarzniętych warstw pod powierzchnią. Teraz na zdjęciach wykonanych jeszcze we wrześniu minionego roku kamerą OSIRIS udało się zidentyfikować około 120 rejonów, których jasność jest nawet 10-krotnie większa, niż przeciętna jasność całej powierzchni. To prawdopodobnie miejsca, gdzie widać goły lód.

Zdjęcia wykonano z wysokości około 30-40 kilometrów od centrum jądra. Kolorowe obrazy są wynikiem złożenia trzech zdjęć monochromatycznych, wykonanych w różnym czasie w zakresie promieniowania czerwonego (882.1nm), zielonego (649.2nm) lub niebieskiego (360.0nm).

Niektóre zbiorowiska jasnych brył widać u podnóży klifów, co oznacza, że doszło tam do procesów erozji, albo zawalenia się części ścian i to odsłoniło lód. Są jednak i miejsca, gdzie jasne punkty nie mają żadnego związku z otaczającym terenem. naukowcy nie wykluczają, że te skały mogły zostać przeniesione w tamte miejsca podczas poprzednich faz wysokiej aktywności komety.

Obecność wodnego lodu to najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie obserwowanych obrazów - mówi pierwszy autor pracy, Antoine Pommerol z Uniwersytetu w Bernie. W czasie naszych obserwacji kometa była jeszcze na tyle daleko od Słońca, że pod wpływem jego promieniowania zwykły lód mógłby sublimować nie szybciej, niż milimetr na godzinę, gdyby to był zestalony dwutlenek lub tlenek węgla, w tych warunkach już zdążyłby zniknąć - dodaje.