Koronawirus z Wuhan daje objawy infekcji podobne do SARS, wirusa, który na początku XXI wieku wywoływał syndrom ostrej niewydolności oddechowej - piszą na łamach czasopisma "The Lancet" dwa zespoły naukowców. Opublikowane dziś prace pokazują wyniki pierwszych badań, którym poddano osoby zarażone wirusem 2019-nCoV. W chwili publikacji liczba osób zarażonych w Chinach tym wirusem sięgneła 800, z których 26 zmarło. Amerykańskie Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) informuje tymczasem o dwóch potwierdzonych przypadkach infekcji u osób, które wróciły do USA z podróży do Chin. Wstępne wyniki wskazują na to, że wirusem można się zarazić też od osoby, która nie ma objawów choroby.

Pierwsza praca zawiera analizę wyników badań, testów laboratoryjnych, prześwietleń i danych epidemiologicznych pierwszych 41 osób, które z objawami tej infekcji przyjęto do szpitala w Wuhan w dniach od 16 grudnia 2019 roku do 2 stycznia 2020 roku. Pacjenci byli przeważnie w średnim wieku (przeciętnie 49 lat), trzy czwarte z nich to mężczyźni, dwie trzecie odwiedziło wcześniej targ rybny i zwierzęcy w Wuhan, skąd wirus miał pochodzić. 

Podobnie, jak w przypadku epidemii SARS z lat 2002-03 większość pacjentów to osoby o dobrym zdrowiu, nie cierpiące na przewlekłe choroby. Jak twierdzą autorzy pracy, pod kierunkiem Bin Cao z China-Japan Friendship Hospital i Capital Medical University w Pekinie, objawy choroby też przypominają objawy SARS. U wszystkich pacjentów rozwinęło się zapalenie płuc, 98 proc. miało gorączkę, trzy czwarte kaszel, 44 proc. odczuwało silne zmęczenie, 55 proc zgłaszało problemy z oddychaniem. Objawy takie jak ból głowy, czy biegunka pojawiały się jednak rzadko, podczas gdy w przypadku SARS biegunki występowały w jednej czwartej przypadków. Grupa Cao zwraca uwagę, że osoby, które zaraziły się nowym koronawirusem zwykle nie mają kataru i innych objawów ze strony górnych dróg oddechowych

Ciężką postać choroby, wymagającą skierowania na oddział intensywnej opieki medycznej, przechodziła mniej więcej jedna trzecia tych pacjentów, sześć osób zmarło. U niektórych, najciężej chorych pacjentów doszło do niebezpiecznej reakcji immunologicznej, zwanej burzą cytokin. Nie wiadomo na razie jednak jak dokładnie wirus na układ odpornościowy oddziałuje. Do środy 22 stycznia większość tych pacjentów (68 proc.) wyzdrowiała na tyle, że można było wypisać ich do domów. 

Jak podaje portal medicalxpress.com, druga praca zawiera wyniki pierwszych analiz genetycznych, przeprowadzonych na siedmioosobowej rodzinie. Pięć osób niedawno podróżowało do Wuhan i zaraziło się wirusem 2019-nCoV. Jedna osoba zaraziła się, mimo że nie była w Wuhan. Żadna z tych osób nie była na targu w Wuhan, co sugeruje, że w ich przypadku musiało dojść do zakażenia od innych ludzi. Siódma osoba, dziecko, które według relacji matki przez całą wizytę w Wuhan nosiło maseczkę, nie uległo zakażeniu. Drugie dziecko było nosicielem wirusa, ale objawy choroby u niego nie wystąpiły. Zdaniem autorów tej pracy, badaczy pod kierunkiem dr Kwok-Yung Yuena z University of Hong Kong-Shenzhen Hospital, to sugeruje, że 2019-nCoV może się przenosić między osobami, które nawet nie wiedzą, że się zaraziły. 

"Wyniki naszych badań wskazują na możliwość przenoszenia się wirusa między ludźmi, zarówno w warunkach szpitalnych, jak i w domu i są spójne z doniesieniami o pojawieniu się zarażonych osób, które z Chin poleciały do innych krajów" - pisze grupa Yuena. "Ponieważ zakażenie - nawet bez widocznych objawów - jest możliwe, przeciwdziałanie epidemii musi polegać na odizolowaniu pacjentów i wszelkich osób, z którymi się kontaktowały, jak najwcześniej. Trzeba też prowadzić jak najdalej idące działania edukacyjne, dotyczące higieny i profilaktyki". 

Przypadek badanej rodziny pokazał, że objawy pojawiają się w ciągu kilku dni od kontaktu z nosicielem wirusa. Badania genetyczne pokazały, że pięcioro członków rodziny miało tę samą postać wirusa 2019-nCoV zawierającego białko umożliwiające wnikanie do zdrowych komórek. Próbki pobrane od dwóch pacjentów pozwoliły stworzyć pełną mapę jego genomu.