Nie ma zagrożenia powodziowego w Polsce - zapewniają służby obrony cywilnej. Mimo że w najbliższych dniach czeka nas znaczne ocieplenie i opady deszczu, nie powinno być powtórki z powodzi w 2001 r.

Zapewnienia Komendy Głównej Straży Pożarnej nie uspokajają jednak mieszkańców zagrożonych terenów. Mieszkańcy południowej Polski z przerażeniem patrzą na zalegające nie tylko w górach masy śniegu.

Ryzyko jest duże, bo ziemia jest zamarznięta do 68 cm w Zakopanem. Przy gwałtownym wzroście temperatury mogą się zdarzyć miejscowe podtopienia, a przy długotrwałym ociepleniu może nawet wystąpić powódź - ostrzega Michał Furmanek z Instytutu Meteorologii i Hydrologii Tatr.

Jednak kataklizm podobny do tego z 2001 roku nam nie grozi – uspokaja Centrum Dowodzenia Kryzysowego Obrony Cywilnej. Prognozy pięciodniowe, które mamy, nie wskazują na rozwój tego typu sytuacji hydrologicznej - dodaje Antonina Barczyk z biura meteorologicznego w Katowicach.

Podtopień jednak nie można wykluczyć. Najbardziej zagrożone są tereny południowej Polski, miejscowości położne przy korytach rzek i w depresjach.

Wielkiej wody obawiają się i władze, i mieszkańcy Dolnego Śląska. W Kotlinie Kłodzkiej zaspy śnieżne mają nawet kilka metrów. Obaw mieszkańców okolic Lądka Zdroju wysłuchała reporterka RMF Barbara Zielińska:

Śniegu jest tak dużo, że pod jego ciężarem pękają dachy budynków. W południowo-zachodniej części kraju zdarzyły się już trzy takie przypadki.

Wczoraj zawalił się dach jednego z supermarketów w Kowarach na Dolnym Śląsku. Śnieg uszkodził także dach teatru zdrojowego w Kudowie. Dziś nad ranem pod ciężarem śniegu zawalił się dach stadniny koni w Zgorzelcu. Runęło prawie 300 m kw. powierzchni dachu - to blisko połowa całego poszycia obiektu. Zginęło sześć koni i dwie kozy. Prawdopodobnie w wyniku szoku pięć ciężarnych klaczy urodziło potomstwo.

Powodzi obawiają się także nasi południowi sąsiedzi; w górach przy granicy z Polską leży gruba, dwu-, trzy- metrowa czapa śniegu. Czeskie władze zaleciły więc opróżnienie zbiorników retencyjnych, by przygotować miejsce na wodę z roztopów.

Szacuje się, że w śniegu leżącym w Czechach jest obecnie półtora miliarda metrów sześciennych wody. Zbiorniki retencyjne mogą zatrzymać tylko jedną czwartą tego. Czeski minister rolnictwa ostrzegł, że trzeba być przygotowanym na najgorszy wariant.

Reporter RMF Piotr Moc odwiedził przygraniczne czeskie miejscowości – posłuchaj jego relacji: