Na Bermudach trwa usuwanie skutków najsilniejszego od dziesięcioleci huraganu "Fabian". Żywioł zniszczył tysiące domów, uszkodził linie energetyczne, połamał i powyrywał setki drzew. Zginęły 4 osoby.

Wiatr wiał z prędkością prawie 200 km na godzinę, towarzyszyły mu potężne fale morskie i ulewne deszcze. Jedna z restauracji plażowych została bez śladu wchłonięta przez ocean.

Do wieczora nie odnaleziono dwóch policjantów i dwóch osób cywilnych, które - jak podał premier brytyjskiej kolonii na północnym Atlantyku Alex Scott, prawdopodobnie poniosły śmierć. W piątek cała czwórka została zmyta z mostu przez falę powodziową, ich auto później odnaleziono, ale bez pasażerów, po których zaginął wszelki ślad. (Są to pierwsze od 1926 roku śmiertelne ofiary huraganu na Bermudach.)

Wczoraj "Fabian", pędząc z wielką szybkością, opuścił Bermudy i wieczorem znajdował się już nad północnym Atlantykiem, aż o 500 km od archipelagu.

Tego samego dnia w okolicy w której powstał, o około 1000 km na zachód od Wysp Zielonego Przylądka, nazywanej przez meteorologów "matecznikiem huraganów", powstała następna, na razie jeszcze słaba burza tropikalna o imieniu "Izabel". To w tym sezonie już 9. burza tropikalna w tym regionie.

11:45