Już w sobotę na deskach Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie odbędzie się premiera spektaklu "Płatonow" Antoniego Czechowa. Sztuczność i schematyczność ludzkich zachowań oraz prowadzenie gier w relacjach między ludźmi to główne wątki przedstawienia. ​"Nie chodzi o uwspółcześnianie Czechowa, tylko o wydobycie tego, co w nim ciągle aktualne" - mówi reżyser spektaklu Agnieszka Korytkowska-Mazur.

Spektakl powstał w oparciu o nowe tłumaczenie sztuki Czechowa autorstwa Agnieszki Lubomiry - Piotrowskiej. Scenografię do przedstawienia przygotował Jacek Malinowski, a choreografię Maciej Zakliczyński. Muzykę skomponował Michał Jacaszek. W roli głównej - Płatonowa - wystąpi Krzysztof Olchawa.

Historia pewnego rosyjskiego Don Juana

"Płatonow" to debiutancka jednoaktowa sztuka rosyjskiego pisarza i dramaturga Antoniego Czechowa (1860-1904), wystawiona pierwszy raz w Moskwie w 1881 r. Młodzieńczy dramat Czechowa jest według różnych opinii ekspertów niedopracowany i przegadany, ale sceny i postacie w nim zawarte odzwierciedlają bohaterów, wątki i sytuacje, które pojawiają się w jego późniejszej twórczości.

Sztuka przedstawia historię rosyjskiego Don Juana, Michała Płatonowa, którego urokowi ulega wiele kobiet. Wśród nich jest też bogata i wyzwolona generałowa Anna Wojnicew. Zachowania bohatera prowadzą ostatecznie do tragedii.

Płatonow w lubelskim przedstawieniu to człowiek pogubiony, który znalazł się w kryzysowym momencie swojego życia. Usiłuje znaleźć i rozpoznać, gdzie zaczyna się sztuczność kontaktów między ludźmi, pośród których żyje, ale też wyśmiewa i obnaża ich słabości. Ci ludzie są absolutnie egoistyczni, a jednocześnie pławią się w świecie, który jest sztuczny i przez tę sztuczność męczący. Płatonow staje się takim kamieniem w bucie, który uwiera. To jest jedyny człowiek, który mimo że tkwi bardzo głęboko w tym świecie, ma świadomość tych mechanizmów i próbuje je odkryć - powiedziała Korytkowska-Mazur. Zdaniem reżyserki, główna postać sztuki Czechowa symbolizuje pewien rodzaj postawy życiowej - niespełnienia i niewykorzystanego talentu. Mniej nas interesuje historia majątku Wojnicewów z XIX w., ale bardziej to, co się dzieje pod podszewką, gdzie ci ludzie grają ze sobą, wchodzą ze sobą w sztuczne zapętlające się gry po to, żeby ugrać swoje. To jest u nas na pierwszym planie - dodaje.