„Ktoś, kto cierpiał w dzieciństwie, szybciej dorasta i staje się twardy” - powiedział Daniel Craig, komentując ujawnione w "Skyfall" szczegóły z biografii agenta 007. „Im Bond jest starszy, tym częściej okazuje emocje” - dodał aktor, zapewniając, że w nowym filmie z serii wiele miejsca poświecono uczuciom agenta jej królewskiej mości.

W 23. filmie z bondowskiej serii, w reżyserii Brytyjczyka Sama Mendesa, wiele miejsca poświecono życiu prywatnemu głównego bohatera. Widzowie dowiedzą się m.in., kim byli rodzice agenta. Przyjrzą się też bliżej jego relacjom z przełożoną tajnej brytyjskiej służby wywiadowczej (MI6) - M. W trakcie zdjęć do "Skyfall" producenci filmu podkreślali, że to właśnie relacja z nią jest najważniejszym związkiem emocjonalnym w całej biografii Bonda oraz że widz nigdy nie poznał agenta 007 od prywatnej strony tak blisko, jak stanie się to dzięki najnowszej opowieści z serii. Jak zapewniają producenci, widzowie oglądający film, będą mogli dowiedzieć się, dlaczego Bond stał się takim, jakim jest.  

Bond uczuciowy, jak nigdy wcześniej

Bond to twardy facet, występujący zazwyczaj jako jeden przeciwko wielu - mówił odtwórca roli brytyjskiego superagenta. Pokazaliśmy, zwłaszcza w najnowszym "Skyfall", że agent 007 okazuje emocje. Jego uczuciom poświęcono w najnowszym filmie serii znacznie więcej uwagi niż poprzednio - zwrócił uwagę Craig.

Aktor zastrzegł jednak, że jest przeciwny traktowaniu Bonda jako "postaci szczególnie skomplikowanej". To naprawdę prosty facet. Oceniając historie o 007 pamiętajmy: to nie jest Szekspir ani Ibsen, to jest James Bond - powiedział Craig.

Historia o dwóch zderzających się światach

Craig określił "Skyfall" m.in. jako historię "o dwóch zderzających się światach". Bond reprezentuje starą szkołę, ludzi, którzy patrzą innym prosto w oczy - powiedział aktor. Przedstawiciele "drugiej szkoły" to z kolei ludzie młodsi, wykorzystujący w akcjach nowoczesne technologie, jak na przykład nowy Q, młody komputerowy geniusz (w jego roli znany z "Pachnidła" 32-letni Brytyjczyk Ben Whishaw).

Twórcy "Skyfall" zadbali o to, by do mrocznej historii wprowadzić sceny pełne humoru, na co nalegał m.in. Craig. Jest w "Skyfall" wiele naprawdę zabawnych momentów - uważa aktor.

Odtwórca Bonda: Nigdy nie marzyłem, by być agentem 007

Craig pytany, czy tak jak niemal każdy mężczyzna pragnął zostać Jamesem Bondem, odparł: Jestem dumny, że mam wkład w tworzenie serii filmów o takich tradycjach. Ale po pracy, w domu, nie snuję marzeń typu: jakby to było być Jamesem Bondem. Prywatnie jestem też całkiem inny niż Bond. Zastrzegł, że dlatego publiczność nie powinna jego, jako osoby prywatnej, utożsamiać z cechami agenta 007. Jestem aktorem i wykreowałem w filmie fikcyjną postać. Grę w bondowskiej serii potraktowałem jako wyzwanie aktorskie. Oczywiście starałem się z Bonda w moim wydaniu uczynić na ekranie postać jak najbardziej realistyczną, którą widz uzna za wiarygodną - powiedział 44-letni aktor.

"Mendes wykonał świetną robotę"

"Skyfall" wchodzi na ekrany w 50. rocznicę premiery pierwszego filmu z serii o Bondzie ("Doktor No", miał premierę 5 października 1962 r.). Zdaniem Craiga, dużym atutem najnowszej produkcji jest scenariusz autorstwa Neala Purvisa, Roberta Wade'a (którzy wcześniej pracowali razem przy kilku innych Bondach, m.in. "Casino Royale" i "007 Quantum of Solace") oraz scenarzysty trzykrotnie nominowanego do Oscara, Johna Logana.

Pracowaliśmy na wspaniałym tekście. Mieliśmy znakomitą ekipę. W związku z rocznicą staraliśmy się zrealizować wyjątkowy film. Myślę, że reżyser Sam Mendes wykonał świetną robotę - ocenił Craig. 

W obsadzie "Skyfall", oprócz Craiga, Dench, Bardema i Whishawa, są m.in.: Berenice Marlohe, Naomie Harris, Albert Finney, Ralph Fiennes i szwedzki aktor Ola Rapace. Za produkcję filmu odpowiadają Barbara Broccoli i Michael G. Wilson. Zdjęcia kręcono w Wielkiej Brytanii, Turcji i Chinach.