Poetka - performerka Jodi Ann Bickley mieszka w Birmingham, jest szczęśliwą mężatką i ma malutkie dziecko. A jeszcze kilka lat temu chorowała na zapalenie mózgu i na długie tygodnie trafiła do szpitala. Była przykuta do łóżka, sparaliżowana i załamana. Jodi odwiedziła warszawską redakcję RMF FM. A razem z nią Ed Barlow, który przygotowuje film dokumentalny. Ja rozmawiałam z nią o wydanej właśnie po polsku książce "Milion cudownych listów", a Ed kręcił o niej film, który powstaje dla BBC One.

Latem 2011 roku niewinne ugryzienie kleszcza doprowadziło u Jodi do zapalenia mózgu. Długo walczyła o powrót do samodzielności i do dziś ma problemy ze zdrowiem. Musiałam na nowo uczyć się chodzić, mówić czy pisać. Nie mogłam nawet wstać z łóżka. Pojawiła się u mnie depresja, wiele czarnych myśli, nawet takie, żeby ze sobą skończyć. Wtedy przypomniałam sobie, jak duże pocieszenie dają mi ręcznie pisane listy - mówi w RMF FM autorka. Kiedy Jodi była mała, bardzo tęskniła za zmarłą babcią. Mama poradziła jej, by napisała do niej list, zaadresowany do nieba. Zawsze kochałam pisanie listów, uwierzyłam, że to pomaga w cierpieniu. Jako nastolatka pisałam potem wiele liścików do tych, których chciałam podnieść na duchu - mówi w RMF FM Jodi.


Kiedy Jodi bardzo chorowała, wpadła na pomysł projektu Milion Cudownych Listów. Chodzi w nim to, by do każdego, kto tylko tego potrzebuje, wysłać serdeczną notatkę w kopercie. Chciałam uratować innych, a tak naprawdę uratowałam samą siebie - podkreśla poetka. Kiedy zakładała stronę onemilionlovelyletters.com, nie miała pojęcia, ile osób napisze do niej z prośbą o list. Napisała, ale też dostała setki tysięcy listów od ludzi z całego świata. Kiedy zaczęłam pisać te listy, chciałam nimi naprawić świat, ale okazało się, że adresaci tych listów tego nie potrzebują. Ludzie proszą o odrobinę miłości, o to, żeby ktoś ich przytulił, dzięki słowom zamkniętym w kopertach dał im znać, że o nich pamięta. Chcę im przypomnieć, że każde życie jest ważne. Świat bywa przerażający, a dzięki temu projektowi tak wiele osób wie, że może na kogoś liczyć - tłumaczy w RMF FM Jodi Ann Bickley.

Rozmawiamy też o tym, dlaczego ludzie nie piszą dziś ręcznie listów. Życie jest szybkie - uśmiecha się Jodi. Myślę, że wszyscy się dziś dokądś spieszą, nie mają czasu, mają i korzystają z mediów społecznościowych, które są szybsze. Piszą SMS-y. A ja wiem, ile magii jest w ręcznie napisanym liście. Takie pisanie wymaga czasu. Ale czas to jeden z darów, jaki możemy sobie dać w tym zabieganym świecie - mówi w RMF FM autorka.

Dziś książka Jodie jest bestsellerem, ona zaś nadal prowadzi swój projekt, a pomaga jej w tym kilkadziesiąt osób z różnych stron świata. W Polsce książka ukazała się nakładem wydawnictwa Insignis.

(mn)