Życie powoli wraca do Mati, miejscowości w greckiej Attyce, dotkniętej niedawno pożarem. Na miejscu trwa wielkie sprzątanie, region na pewno odczuje tąpnięcie po tej klęsce żywiołowej - informuje nasza specjalna wysłanniczka do Grecji Aneta Łuczkowska.

Pierwsi turyści już wracają do Mati. Zatrzymali się w tym samym hotelu, z którego podczas pożaru ewakuowana była grupa Polaków. Obiekt szczęśliwie nie ucierpiał.

Zdecydowaliśmy się przyjechać, bo nam obiecano, że jak przyjedziemy wszystko będzie okej. I hotel jest ok, nie mogę tego powiedzieć o otoczeniu. Tu wszystko jest spalone - powiedział w rozmowie z RMF FM Henrik, który do Grecji przyjechał z Danii.

W ciągu kilku miesięcy, gdy lokalnym władzom uda się uporać z usuwaniem zniszczeń po pożarze, ma ruszyć kampania promocyjna wczasów w gminie Rafina i Marathon. Turystyka przynosi tam aż 30 proc. rocznych dochodów.

W mieście wciąż widać obszary pełne wypalonych drzew oraz uszkodzone budynku. Można jednak dostrzec wiele posesji, na których domy są nietknięte, ale spalone drzewa i krzewy stoją w ogródkach.

W Matu od 10 dni działa także sztab wolontariuszy, głównie Greków, ale są też Polacy.

Mieszkańcy Mati nadal potrzebują pomocy. Przede wszystkim brakuje jedzenia, wody i podstawowych lekarstw. Nie mają także prądu.

W pożarze ucierpiała też turystyczna miejscowość Kineta.

Było trochę paniki, ogień był w sporej odległości, ale było go widać. Byliśmy w kontakcie ze służbami, na wypadek gdyby konieczna była ewakuacja. Na szczęście nie było zagrożenia dla hotelu - mówi RMF FM Alexandros, menedżer jednego z największych hoteli w Kinecie. Turystów z Polski zapewnia, że jest tutaj bezpiecznie. Możecie przyjeżdżać. Jest wciąż pięknie, lato mamy długie aż do października - mówi.

Lipcowe pożary w Grecji należały do najtragiczniejszych w skutkach w Europie w XXI wieku. Życie straciło w nich ponad 90 osób. Liczba ofiar przekroczyła liczbę osób, które poniosły śmierć w licznych pożarach na Półwyspie Peloponeskim w 2007 roku - zginęło wówczas około 70 osób i spaliło się 200 tys. hektarów lasów i pól uprawnych.

Przedstawiciele greckich służb bezpieczeństwa wciąż prowadzą dochodzenie w sprawie przyczyn pożaru w miasteczku Mati, gdzie ogień pochłonął najwięcej ofiar. Chociaż początkowo podejrzewano podpalenie, wzrasta prawdopodobieństwo, że pożar wybuchł przez zaniedbanie - pisze AP.

(az)