"Wprowadzamy ściślejszą kontrolę zasad ochrony przyrody, chodzi głównie o parki i obszary leśno-parkowe" - powiedział szef moskiewskiego wydziału kontroli ekologicznej Aleksiej Goriełow. Wszystko dlatego, że z parków w rosyjskiej stolicy giną… wiewiórki. Gryzonie padają łupem kłusowników, którzy sprzedają je potem jako zwierzątka domowe.

Goriełow zapowiedział zwiększenie liczby partoli służb MSW, które mają łapać kłusowników. Kara przewidziana dla nich w rosyjskim prawie to w przypadku wiewiórek od 500 do 1 000 rubli.

Dzikie zwierzęta powinny być podziwiane z daleka - podkreślił urzędnik. Dodał, że mimo zapewnień potencjalnych sprzedawców, że wiewiórki są "przyjazne i miłe" i dobrze się mają w przydomowych ogródkach, nie da się udomowić tych zwierząt.

Z informacji władz wynika, że za każdą wiewiórkę kłusownik może dostać do 5000 rubli (ok. 446 zł).