Obradujący w L'Aquili przywódcy siedmiu potęg gospodarczych świata i Rosji zaaprobowali projekt deklaracji gospodarczej. Podkreślają w niej: Mimo występujących oznak stabilizacji i umacniania się zaufania, nie rozpoczęło się jeszcze ożywienie gospodarcze, a w koniunkturze panuje nadal stagnacja.

Poza tym w deklaracji znalazło się stwierdzenie o potrzebie sprzeciwienia się wszelkiej pokusie protekcjonizmu oraz konieczności skoncentrowania się na społecznym wymiarze kryzysu i stawiania ludzi na pierwszym miejscu. Szefowie państw i rządów zgodzili się także co do potrzeby walki z rajami podatkowymi. Nie możemy dalej tolerować wielkich sum kapitałów ukrytych przed fiskusem - oświadczyli w projekcie dokumentu.

W osobnej deklaracji, dotyczącej Afryki, liderzy Wielkiej Ósemki opowiedzieli się za ograniczeniem skutków obecnego kryzysu dla państw najbiedniejszych. W trakcie obrad, około godziny 18.00, w rejonie L'Aquili zanotowano kolejny tego dnia wstrząs sejsmiczny. Miał on siłę 2 w skali Richtera, a jego epicentrum znajdowało się w odległości 7 kilometrów od koszar Gwardii Finansowej, gdzie odbywa się spotkanie.

W przerwie rozmów premier Silvio Berlusconi oprowadził prezydenta USA Baracka Obamę po centrum miasta, zniszczonym w kwietniowym trzęsieniu ziemi. Amerykański przywódca obejrzał ruiny domów i zabytków. Powitał go zaś wielki transparent z napisem "Yes, we camp" (Tak, mieszkamy w namiotach), który stał się hasłem komitetów protestacyjnych, założonych przez pozbawionych dachu nad głową mieszkańców miasta. Hasło to w ironiczny sposób nawiązuje do sloganu kampanii wyborczej Obamy "Yes, we can".

Demonstrujący mieszkańcy tłumaczą, że nie są przeciwni samemu szczytowi G8, ale chcą w ten sposób zwrócić uwagę opinii publicznej, że trzy miesiące po kataklizmie nadal mieszkają w miasteczkach namiotowych, a odbudowa w mieście jeszcze się nie rozpoczęła.

Media odnotowują, że kanclerz Niemiec Angela Merkel nie kryła irytacji tym, że podczas jej wizyty w zburzonej w trzęsieniu ziemi miejscowości Onna pod L'Aquilą cały czas towarzyszył jej premier Silvio Berlusconi. Według medialnych spekulacji niemiecka kanclerz chciała sama zobaczyć zrujnowaną osadę i nie życzyła sobie wspólnych zdjęć z szefem włoskiego rządu.