Biegli polskiej prokuratury byli na Bałtyku w miejscach, w których doszło do eksplozji podmorskiego gazociągu Nord Stream - dowiedział się reporter RMF FM. Działali na polecenie pomorskiego wydziału Prokuratury Krajowej, prowadzącego śledztwo w sprawie zniszczenia gazowej magistrali łączącej Rosję z Niemcami.

Na miejscu naukowcy Polskiej Akademii Nauk pobierał próbki wody i osadów. Te dowody mają pomóc w stworzeniu opinii dotyczącej eksplozji, a także potencjalnego skażenia chemicznego oraz oceny skutków wycieku metanu do atmosfery i wody.

Pomorskie śledztwo ma wyjaśnić, czy wybuchy gazociągu to atak o charakterze terrorystycznym, czy miały wpływ na środowisko morskie, a jeśli tak, to w jakich rozmiarach. Dodatkowo - jak dowiedział się reporter RMF Krzysztof Zasada - w toku śledztwa prokuratorzy uzyskali wykaz jednostek, które w czasie, gdy doszło do eksplozji, przebywały w pobliżu gazociągu.

Ustalenia Szwedów w sprawie wybuchu gazociągu

Wczoraj szwedzki prokurator Mats Ljungqvist poinformował, że wybuch gazociągu Nord Stream spowodował ładunek umieszczony na zewnątrz rury. Nic nie wskazuje, aby wybuch nastąpił ze środka rury. To była siła z zewnątrz - podkreślił Ljungqvist.

W rozmowie z "Expressen" Ljungqvist poinformował o dalszych ustaleniach. Wydaje nam się, że wiemy, co się wydarzyło na miejscu. (...) Wiemy też, jaki to materiał wybuchowy - stwierdził, nie ujawniając szczegółów.

Gazeta, powołując się na opinię eksperta Hansa Liwanga ze Szwedzkiej Akademii Obrony, stawia tezę, że ładunek wybuchowy mógł zostać podłożony na dnie przy rurach za pomocą statku. Mniej prawdopodobna jest wersja z wykorzystaniem łodzi podwodnej, gdyż wymagałoby to większych zasobów oraz wiązałoby się z większym ryzykiem.

W połowie listopada prokuratura w Sztokholmie poinformowała po przeprowadzeniu badania miejsca wybuchów na dnie Morza Bałtyckiego, że przy gazociągu Nord Stream doszło do sabotażu. 

Na początku listopada amerykański portal Wired ujawnił analizę danych satelitarnych firmy SpaceKnow, które wykazały obecność dwóch dużych statków z wyłączonymi urządzeniami śledzącymi w rejonie rurociągu Nord Stream 2 kilka dni przed jego uszkodzeniem we wrześniu.

Cztery wycieki

26 września sejsmografy odnotowały kilka potężnych eksplozji w miejscu przebiegu dwóch nitek gazociągu Nord Stream. W sumie na gazociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2 odkryto cztery wycieki.

Prezydent Władimir Putin zaprzeczył, że jego kraj ma z tym coś wspólnego. Stwierdził, że Polska, Ukraina i Stany Zjednoczone są głównymi beneficjentami sabotażu Nord Stream.

"Miejsce, gdzie doszło do wybuchów na Nord Stream, nie jest przypadkowe. Spotykają się tam cztery ważne instalacje, przewodzące gaz, prąd i internet" - pisała na początku października szwedzka gazeta "Aftonbladet".

Obszar, gdzie eksplozje uszkodziły dwa niemieckie gazociągi w szwedzkiej strefie ekonomicznej, ma zaledwie kilka kilometrów szerokości. Przez niego przebiegają cztery instalacje: Nord Stream 1, którym płynie gaz z Rosji do Niemiec; Nord Stream 2 - tymczasowo wyłączony z użytku; biegnący równolegle do nich C-Lion 1, czyli podmorski kabel komunikacyjny między Finlandią a Niemcami oraz krzyżujący się z nimi prostopadle podmorski kabel wysokiego napięcia SwePol Link, łączący Szwecję z Polską.

Budowa gazociągu Nord Stream zaczęła się w 2010 roku. Został oddany do użytku w latach 2011-2012. Budowa Nord Stream 2 zakończyła się jesienią 2021 roku.

Opracowanie: