W Serbii odbywają się przedterminowe wybory parlamentarne – trzecie w ciągu czterech lat, tym razem bardzo ważne na drodze kraju do Unii Europejskiej. Największe szanse na wygranie ma rządząca obecnie Serbska Partia Postępowa (SNS) premiera Aleksandra Vuczicia.

W Serbii odbywają się przedterminowe wybory parlamentarne – trzecie w ciągu czterech lat, tym razem bardzo ważne na drodze kraju do Unii Europejskiej. Największe szanse na wygranie ma rządząca obecnie Serbska Partia Postępowa (SNS) premiera Aleksandra Vuczicia.
Wybory parlamentarne w Serbii /VALDRIN XHEMAJ /PAP/EPA

Obecny premier chce uzyskać odnowiony silny mandat wyborców, zrealizować reformy i sfinalizować rozmowy akcesyjne z Unią Europejską.

Chcemy dokończyć proces prywatyzacji, przyspieszyć prywatyzację i przede wszystkim pobudzić ducha przedsiębiorczości ludzi - powiedział Vuczić agencji Reutera w przedwyborczym wywiadzie.

Według sondażu jego ugrupowanie może uzyskać około 50 procent głosów, czyli prawie tyle samo ile uzyskało w wyborach przed dwoma laty, co da mu absolutną większość w parlamencie.

Analitycy uważają, że Vuczić, aby poszerzyć swe poparcie, będzie kontynuować koalicję z drugą co do wielkości partią socjalistyczną.

Powrót ultranacjonalistów

Choć obecnie w serbskim parlamencie jest szeroki konsensus w sprawie członkostwa w UE, to po wyborach prawdopodobnie do parlamentu wrócą ultranacjonaliści - przeciwni kursowi prounijnemu - czyli Serbska Partia Radykalna (SRS) lidera skrajnych nacjonalistów Vojislava Szeszelja i skrajnie prawicowe, antynatowskie i antyunijne ugrupowanie Dveri. SRS wraca do parlamentu po raz pierwszy od 2012 roku.

Popularność Szeszelja wzrosła spektakularnie wraz z jego uniewinnieniem od zarzutów zbrodni wojennych przez trybunał ONZ w Hadze pod koniec marca. SRS, która nie zdołała zdobyć mandatów w wyborach w 2012 i 2014 roku, może teraz stać się trzecią partią parlamentarną.

Szeszelj, który od marca 1998 roku do października 2000 roku był wicepremierem Serbii jako partner koalicyjny socjalistów prezydenta Slobodana Miloszevicia, może liczyć na głos wielu wyborców rozgoryczonych utratą Kosowa i niepotrafiących zapomnieć o natowskich bombardowaniach z 1999 roku. Unia Europejska składa się z krajów NATO. Oni nas bombardowali, wyrwali nam Kosowo - mówił sympatykom w tym tygodniu w Jagodinie, w środkowej Serbii, gdzie bezrobocie sięga 30 proc. W lutym 2008 roku Kosowo ogłosiło niepodległość od Serbii.

W Serbii odbywają się jednocześnie wybory lokalne. Do głosowania jest uprawnionych ok. 7 mln osób. Lokale wyborcze będą otwarte w godz. 7-20.

(az)