Blisko 3 tysiące osób manifestowało w Moskwie przeciw polityce Kremla. Służby bezpieczeństwa zatrzymały około 70 osób. Władze nie zgodziły się, by opozycjoniści przemaszerowali w stronę Kremla.

"Rosja bez Putina" i "Policyjnemu państwu - nie!" - to niektóre z widocznych dziś na ulicach transparentów. Niektórzy demonstranci trzymali fotografie zamordowanej dziennikarki Anny Politkowskiej z napisem: "Prawdy nie da się zabić".

Dzisiaj wszyscy razem zaczynamy walkę o nasz kraj. Wszyscy razem zwyciężymy! Razem zbudujemy inną Rosję! - grzmiał z trybuny Garry Kasparov, lider Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego.

Teraz najważniejsze jest, by te wszystkie flagi, banery i slogany złączyć razem demonstrując swoją opozycję przeciwko rządom Kremla - mówił jeden z protestujących.

Do starć z milicją nie doszło tylko dlatego, że organizatorzy zrezygnowali nawet z próby przemarszu w stronę Placu Czerwonego. Nie chcieli prowokować milicji, która zgromadziła wokół miejsca manifestacji ponad 8 tys. funkcjonariuszy, setki ciężarówek i armatek wodnych. Droga w stronę Kremla była zupełnie zablokowana.